Redaktor naczelny „Non Possumus. Imperatyw”, Sebastian Karczewski o atakach na Benedykta XVI.

Read Time:4 Minute, 32 Second

W poniedziałkowym wydaniu „Naszego Dziennika” do wywołanej przez media sprawy rzekomego tuszowania pedofilii przez Benedykta XVI, w czasie, kiedy sprawował urząd arcybiskupa Monachium i Fryzyngi. Jak zaznaczył redaktor naczelny „Non Possumus. Imperatyw”, Sebastian Karczewski: „Patrząc na medialną recepcję monachijskiego raportu, widać przede wszystkim oskarżenia wobec ks. kard. Josepha Ratzingera, papieża seniora Benedykta XVI. „Dokładnie o to chodziło. Zresztą podczas wspomnianej konferencji prasowej prawnicy z kancelarii Westphal Spilker Wastl nawet tego nie ukrywali”.

Zachęcamy do zapoznania się z wywiadem.

Red. Sławomir Jagodziński: Światło dzienne ujrzał kolejny raport dotyczący nadużyć duchownych wobec osób nieletnich. Tym razem dotyczy on archidiecezji monachijskiej w Niemczech. Co można o nim powiedzieć?

Red. Sebastian Karczewski: Wspomniany raport zaprezentowała niemiecka kancelaria prawnicza Westphal Spilker Wastl podczas konferencji prasowej 20 stycznia br. Przypomnę, że ten sam raport ta sama kancelaria prawnicza prezentowała już w grudniu 2010 roku. Z tą różnicą, że wówczas obejmował on lata 1945-2009, a teraz dotyczy lat 1945-2019. Należy dodać, że zarówno w 2010 roku, jak i obecnie ci sami prawnicy zrobili to na polecenie ks. kard. Reinharda Marxa, arcybiskupa Monachium i Fryzyngi. Kluczem do zrozumienia całej sprawy wydaje się więc pytanie: w jakim celu ten sam urząd angażuje tę samą kancelarię prawniczą do przygotowania raportu, który został przygotowany i zaprezentowany ponad 11 lat wcześniej, i przedstawia zamieszczone w nim dane jako jakieś sensacyjne odkrycie?

Patrząc na medialną recepcję monachijskiego raportu, widać przede wszystkim oskarżenia wobec ks. kard. Josepha Ratzingera – papieża seniora Benedykta XVI. A może o to właśnie chodziło?

Dokładnie o to chodziło. Zresztą podczas wspomnianej konferencji prasowej prawnicy z kancelarii Westphal Spilker Wastl nawet tego nie ukrywali. Odnosząc się do raportu z 2010 roku, Marion Westpfahl, adwokat, powiedziała, że nie ma potrzeby, aby korygować jakiekolwiek z podstawowych oświadczeń złożonych w tamtym czasie. Dodała, że konieczna była jednak „korekta” w ocenie zachowania ks. kard. Josepha Ratzingera.

W tym miejscu warto zauważyć, że prezentując raport 3 grudnia 2010 roku, pani Wetspfahl stwierdziła, iż po przeanalizowaniu 13 200 stron akt archidiecezji monachijskiej znalazła tylko jeden dokument dotyczący nadużyć duchownych wobec osób nieletnich, a odnoszący się do ks. kard. Ratzingera. Był to list, w którym ówczesny arcybiskup Monachium informował jednego z kapłanów swej diecezji o usunięciu z parafii. Teraz, po ponad 11 latach, ta sama adwokat przekonuje, że w tych samych aktach są rzekome dowody na jakieś „uchybienia” przyszłego Papieża w czterech sprawach tego rodzaju. Mamy więc chyba do czynienia z jakimś cudem rozmnożenia…

Papież senior stanowczo odrzuca oskarżenia, ale – zdaje się – tym nikt się nie przejmuje.

Podczas konferencji prasowej 3 grudnia 2010 roku wspomniany raport przedstawiono, ale go nie opublikowano. Z jakich powodów? Prawdopodobnie dlatego, że Benedykt XVI pełnił urząd Następcy św. Piotra i w pewnych kwestiach posiadał tu realną władzę. Obecnie, kiedy tak naprawdę tylko nieliczni mają dostęp do emerytowanego Papieża, skompromitowanie go w oczach opinii publicznej wydaje się o wiele prostsze, bo nie ma możliwości obrony, takich jakie miał wówczas, gdy sprawował Urząd Piotrowy. Bo co do tego, że mamy tu do czynienia właśnie z próbą zniszczenia autorytetu Benedykta XVI, nie ma wątpliwości.

Wypada jeszcze dodać, że prezentując ten raport w 2010 roku, używano sformułowań o „systematycznym tuszowaniu pedofilii” i „uchybieniach” ks. kard. Ratzingera. Należy zwrócić uwagę, że podczas konferencji prasowej 20 stycznia br. Marion Westpfahl posługiwała się dokładnie tymi samymi zwrotami.

Komu zależy, żeby zniszczyć autorytet Benedykta XVI?

Warto przyjrzeć się kontekstowi sprawy i osobom, które za nią stoją. Otóż, pierwszy raz wspomniany raport zaprezentowano niedługo przed trzecią podróżą apostolską Benedykta XVI do Niemiec. Przypomnijmy sobie skandaliczne zachowanie niektórych niemieckich kardynałów i biskupów odmawiających podania ręki Papieżowi podczas oficjalnego powitania w Berlinie…

Obecna prezentacja raportu ma miejsce pół roku po tym, jak w odpowiedzi na pytania niemieckiego czasopisma „Herder Korrespondenz” Benedykt XVI krytycznie wypowiedział się o Kościele niemieckim i tamtejszych biskupach, wskazując przyczyny jego kryzysu i zagubienia w drodze synodalnej. Emerytowany Papież zwrócił m.in. uwagę, że w wielu instytucjach kościelnych kierownicze stanowiska zajmują ludzie, którzy nie podzielają misji Kościoła i tym samym dyskredytują świadectwo tych instytucji.

Wypada jeszcze zwrócić uwagę na ks. bp. Georga Bätzinga, ordynariusza diecezji limburskiej, który już następnego dnia po prezentacji raportu Westphal Spilker Wastl publicznie oskarżył Benedykta XVI o tuszowanie pedofilii i uczynił to podczas nabożeństwa w Trewirze. Od 2020 roku jest przewodniczącym Konferencji Episkopatu Niemiec. To skrajny modernista – jego nauczanie w niektórych kwestiach jest bardzo odległe od nauczania Kościoła katolickiego, zwłaszcza w sprawie związków homoseksualnych.

Czy ten raport w swej metodyce i wnioskach ma cechy wspólne z innymi tego typu opracowaniami?

W książce „Pedofilią w Kościół” wskazałem liczne dowody nieprawdziwych informacji podawanych w tego rodzaju raportach. Już po wielokroć powtarzałem, że każdy tego rodzaju „raport” obliczony jest nie na ukazanie prawdy, lecz ma konkretny cel: wskazanie przede wszystkim na medialną histerię i serię kolejnych roszczeń wobec Kościoła. W przypadku raportu przedstawionego w Monachium 20 stycznia br. chodzi o skompromitowanie Benedykta XVI. Świadczą o tym również przekazy medialne, dotyczące tej sprawy, które skupiły się głównie na osobie emerytowanego Papieża.

Jak katolik powinien podchodzić do antyklerykalnych „rewelacji” powielanych na podstawie różnych raportów?

Nie wolno traktować tego jako „prawdy objawionej”, ponieważ jest wiele dowodów, że na ogół tego rodzaju „raporty” nie posługują się faktami, lecz mitami, wierząc przy tym, że ludzie naiwni i bezkrytyczni przyjmą je za całkowicie prawdziwe, skoro stoją za nimi jakieś „autorytety”, zwłaszcza prawnicze. Nie możemy również ulegać medialnej histerii. Trzeba mieć oczy otwarte i nie wolno bezkrytycznie przyjmować oskarżeń publikowanych przez media. Musimy analizować, weryfikować, sprawdzać, zadawać pytania i domagać się odpowiedzi.

Źródło „Nasz Dziennik”/pixabay.com/
Krzysztof Król.

Happy
Happy
0 %
Sad
Sad
0 %
Excited
Excited
0 %
Sleepy
Sleepy
0 %
Angry
Angry
0 %
Surprise
Surprise
0 %
Previous post Atak na Benedykta XVI
Next post 77. rocznica wyzwolenia Auschwitz-Birkenau.