Polem walki jest kultura
„Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn”, pisał Arystoteles. W analizie współczesnej rzeczywistości , Roger Scruton twierdził, że żaden intelektualista „nie może ignorować zmian, które naszemu życiu umysłowemu narzucili pisarze i działacze lewicy”.
Z kolei pewien pisarz, a zarazem działacz tzw. nowej lewicy w swojej analizie rzeczywistość nie omieszkał twierdzić, że: „cywilizowany świat został dokładnie nasączony chrześcijaństwem przez 2000 lat i reżim ugruntowany w wierze i wartościach judeochrześcijańskich nie może zostać odrzucony, zanim korzenie te nie zostaną odcięte”.
I tak powili, w sposób usystematyzowany, diagnozując poziom nasączenia przestrzeni kultury wartościami judeochrześcijańskimi, osadza się na jej obszarze pseudo wartości i pseudo postawy służące negacji tego, co starożytni oraz współcześni myśliciele określają cnotą. Następnie “lewicowi dogmatycy” poprzez dyktaturę opartą na relatywizmie przekonują masy, że życie, rodzina, tradycja, płeć i oczywiście kultura, w zmieniającej się dynamicznie rzeczywistości, nie mogą na dłuższą metę utrzymać stabilnego kursu. W związku z tym, można je dowolnie modelować. Modelować do tego stopnia, by wyplenić z niej chrześcijańską koncepcję człowieka i rzeczywistości.
Ważną kwestią dla nas stanowi przypomnieć sobie o tym, że „instrukcję przykładania siekiery do korzenia kultury judeochrześcijańskiej” już dawno temu opracował założyciel włoskiej partii komunistycznej, Antonio Gramsci. To właśnie on w „Listach z więzienia” nakreślił taktykę walki z chrześcijaństwem w następujący sposób: „Należy niezmordowanie powtarzać własne argumenty… powtarzanie jest bowiem środkiem dydaktycznym, działającym najskuteczniej na umysłowość ludu”.
Kluczową kwestią dzisiaj odgrywa sprawa zadanie kluczowego pytania o cel i sens zmian na obszarze kultury, dowiedzenie się tego, o co w rzeczywistości toczy się ta gra. Czy tak na serio w rewolucji kulturowej chodzi o prawa mniejszości? A może bardziej chodzi o wykorzystanie praw wszelakich mniejszości w celu narzucenia rewolucji z nowym proletariatem w postaci mniejszości? Pobieżnie sprawa wygląda na zagmatwaną. A jednak wydaje się być aż nadto prosta. W końcu “celem władzy jest władza”, jak mawiał George Orwell.
Kiedy powracamy do lektury Gramsciego widzimy, że karty odkrywają się same. Wspomniany „guru” nowej lewicy obnaża prawdę o „marszu przez instytucje” twierdząc wprost: „Nasza doktryna nie jest doktryną zbuntowanych niewolników, jest to doktryna władców, którzy w codziennym trudzie przygotowują broń, by zapanować nad światem” („Listy z więzienia”).
I o to właśnie gra o władzę, a nie o różnego typu orientacje, rasy czy mniejszości oraz ich prawa. W przygotowywaniu do panowania nad światem, „doktryna władców”, nakazuje jej wyznawcom zawieranie sojuszy, które wyrażają się jasno w stwierdzeniu: „Towarzysz Lenin uczy nas, że aby pokonać naszego wroga klasowego, który jest silny, musimy wykorzystać każdą szczelinę w jego systemie i musimy wykorzystać każdego możliwego sojusznika, nawet jeśli jest niepewny, niezdecydowany lub tymczasowy”. Taki testament pozostawił Gramsci swym poplecznikom w „Zeszytach filozoficznych”.
Jako chrześcijanie musimy uświadomić sobie, że obecnie “polem walki jest kultura”. Skoro każda kultura ma swoje korzenie w religii i z tego korzenia, jak pisał R. Scruton: „żywica wiedzy moralnej rozchodzi się na wszystkie gałęzie myślenia i sztuki” ( „Kultura jest ważna”), to chyba wybiła już najwyższa pora na to, aby szczerze wziąć sobie do serca podpowiedź Scrutona i zacząć działać. Obserwując współczesne trendy w kulturze wiemy jedno, siekiera do pnia kultury jest już przyłożona, to od nas zależy, co stanie się dalej.
Artur Dąbrowski
Average Rating