Dziś obchodzimy dzień męża i żony

Read Time:4 Minute, 55 Second

Jak można zauważyć w obecnych czasach jesteśmy świadkami zwiększonej aż nadto liczby rozwodów niż ślubów. W taki stan rzeczy wpisuje się koncepcja promocji relacji pomiędzy mężczyzną i kobietą. Dlatego w przypadającym 13 lipca Dniu Męża i Żony nasze spojrzenie i modlitwę kierujemy na fundament naszej cywilizacji, jakim jest rodzina, którą tworzy mąż i żona. Niech nie tylko dzisiejsze świętowanie przysłuży się promocji osób składających małżeńską przysięgę przed Bogiem, która wyraża się w pragnieniu wytrwania ze sobą we wspólnocie do końca życia.

Akcja Katolicka Archidiecezji Częstochowskiej zachęca nie tylko małżonków do zapoznania się z poniższym artykułem z naszej poradnika „Miłość i małżeństwo”. Życzymy miłego świętowania i oczywiście owocnej lektury.

Dialog, czy foch – Oto jest pytanie?


Miarodajny dialog wyrasta z pewnego założenia, które musi być przyjęte wyraźnie lub milcząco, przez
obydwie strony. Warto już na początku naszej podróży po obszarze dialogu przypomnieć kluczową dla
niego prawdę, którą niezwykle trafnie wyraził ks. prof. J. Tischner: „Ani ja, ani ty nie jesteśmy w stanie
poznać prawdy o sobie, jeśli pozostaniemy w oddaleniu od siebie, zamknięci w ścianach naszych lęków”.
W kontekście tych słów małżonkowie powinni zdać sobie sprawę z tego, że na własne doświadczenie
małżeńskie spojrzeć należy z różnych perspektyw. Mówiąc bardziej obrazowo: „ja twoimi, a ty moimi
oczami, musimy porównać w rozmowie nasze widoki i dopiero w ten sposób jesteśmy w stanie znaleźć
odpowiedź na pytanie, jak to z nami naprawdę jest”. 

Dopóki każdy spoglądamy na siebie wyłącznie z własnej perspektywy, wówczas poznajemy jedynie część
prawdy. Wówczas w patrzeniu na drugą osobę uwzględniam jedynie to, co sam dostrzegam i co sam
wydedukuję. Można więc powiedzieć, że człowiek ulega nie tylko pewnemu subiektywizmowi, ale również
„częściowemu złudzeniu”. Jednak to zawsze pełna prawda stanowi owoc obopólnego doświadczenia.
Obopólna wymiana poglądów jest miarodajnym owocem wymiany własnych punktów widzenia danej
rzeczywistości. W jej perspektywie kreuje się rzetelny dialog, rozumiany „nie tylko jako sposób zachowania
się ludzi, ale jako konieczny środek osiągnięcia prawdy”.

To właśnie dialog przekonuje nas o tym, że: „ludzie wyszli z kryjówek, zbliżyli się do siebie, rozpoczęli
wymianę zdań”. W „Etyce solidarności” autorstwa ks. prof. J. Tischnera, znajdujemy kluczowy dla
właściwego rozumienia dialogu postulat. Ten krakowski myśliciel podkreślał, że: „pierwszym warunkiem dialogu jest zdolność do wczuwania się”. Oczywiście w tej materii nie chodzi o jakąś formę współczucia, czy robienia dobrej miny do złej gry, czy też przeczekanie aż współrozmówcy wyczerpią się argumenty, by przejść do słownej ofensywy. To nie jest dialog. Bardziej parodia dialogu, ponieważ w szczerej konwersacji chodzi zawsze o uznanie tego, że ten drugi „ze swego punktu widzenia zawsze ma trochę racji”. Żeby w ogóle mówić o dialogu należy uświadomić sobie, że w tej materii potrzeba dwóch rzeczy: „najpierw uszu, potem ust. Najpierw słuchamy, potem mówimy”. Taka postawa przekonuje nas o tym, że człowiek autentycznie ceniący prawdę, musi pokonywać w sobie wiele przeszkód zanim rozpocznie autentyczną konwersację. Musi wyćwiczyć się w cierpliwości, przezwyciężyć lęk, usunąć wszelkie formy uprzedzenia, „ale również wynaleźć taki język, który dla obu stron znaczy to samo”.


Dlatego uciekanie od współmałżonka w „ciche dni” lub pozorowany „święty spokój”, stanowi nic innego,
jak zerwanie dialogu. Taka postawa zawsze służy destrukcji i dąży do wznoszenia murów odgradzających
nas od siebie nawzajem. Z biegiem czasu i samo odgrodzenie się od osoby nie wystarczy. Chociaż żyjemy
ufortyfikowani w murach domu, w którym co chwila doświadczamy siebie nawzajem, chociaż siadamy przy wspólnym stole, czy na kanapie, to jednak przy każdej okazji zamiast dialogu „zapada niezręczna cisza”.

Mimo wszystko intuicyjnie przeczuwamy, że potrzebujemy wyjść poza obszar stworzonego getta , by
nawiązać relacje. W związku z tym podczas otwierania szczelnych bram naszych serc, wprowadzamy w
obieg podstawowe zwroty typu: „gdzie jest pilot?”, „wyrzuć śmieci”, „rachunki trzeba opłacić”, czy „zawieź
dzieci do szkoły”. Te okoliczności przekonują nas o tym, czy nadal jesteśmy szczelnie zamknięci na drugą
osobę, czy też nie. Z biegiem czasu przekonujemy się o tym, że to nie „ciche dni”, „strzelony foch”, czy „święty spokój”, ma uzdrowić obopólny dialog i nasze relacje, ale prawda. „Owocem dialogu jest dojście do jakiejś prawdy”. Dlatego „tam, gdzie nie dochodzi się do prawdy, jest tylko wymiana zdań”. To prawda i właściwie rozumiana i przeżywana miłość, jest w stanie przekonać małżonków o tym, że jedynie ludzie
odpowiedzialni są zdolni do stworzenia między sobą przestrzeni wzajemności.

„Owocem dialogu jest dojście do jakiejś prawdy”.

ks. józef tischner


Nie dziwmy się, że w obecnej dobie dialog należy uważać za pewien sposób wypełniania obowiązku
małżeńskiego. Przecież od zawsze szczera i autentyczna rozmowa, stanowiła doskonałe narzędzie do
jednoczenia umysłów. Wiele lat temu papież Paweł VI przypominał nam o tym, że dialog odznaczać
powinien odznaczać się jasnością. W końcu sytuacja wymaga tego, by słuchająca nas osoba mogła w pełni zrozumieć to, co się do niej mówi. Kolejnym elementem dialogu jest łagodność. W przypadkach aż nadto determinujących naszą cierpliwość, potrzebujemy zamiast uaktywnienia irytacji i wyrzuconego z siebie bolesnego słowotoku, jakiegoś wzorca cierpliwości. W tej materii za konieczność uznaje się wcielać w życie tą łagodność, której sam Chrystus kazał nam się uczyć od siebie, mówiąc: „Uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca (Mt 11, 29)”.

Trzeba jeszcze dopowiedzieć, że w dialogu kluczową rolę odgrywa również zaufanie nie tylko to do mocy
i siły własnych słów, ale także owo zaufanie do przyjęcia słów i argumentacji współmałżonka. Nade
wszystko konwersacja to również badanie nastawienia umysłowego i moralnego odbiorcy. W tak
prowadzonym dialogu „prawda zawsze będzie łączyć się z miłością, a zrozumienie z ukochaniem”. Taki
stan rzeczy sprawi, że będziemy coraz bardziej przekonywać się o tym, że kocha się autentycznie
współmałżonka, a nie nasze wyobrażenie o nim.

Dialog jako prawdziwe narzędzie do jednoczenia ludzkich umysłów jest często paraliżowany przez lęk
przed krytyką. Jednak osobom, które zdecydowały wytrwać ze sobą przez całe życie, warto przypomnieć
kluczową dla krytyki prawdę, pozostawioną nam przez Pawła VI, który powtarzał, że: „krytykować to nie
znaczy burzyć, ale precyzować”. Zatem, zanim dobrze przygotujemy się do krytyki i miejmy świadomość,
że w dialogu należy zawsze dobrze doprecyzowywać pytania. Nie może być tak, że już po pierwszej sprzeczce uderzać będziemy we współmałżonka argumentacją, której siłę porównać można do uderzenia Mike’a Tysona, powalającego na ringu swego rywala, mocnym i szybkim prawym sierpowym.

Dr Artur Dąbrowski, prezes Akcji Katolickiej Archidiecezji Częstochowskiej

Happy
Happy
0 %
Sad
Sad
0 %
Excited
Excited
0 %
Sleepy
Sleepy
0 %
Angry
Angry
0 %
Surprise
Surprise
0 %

Average Rating

5 Star
0%
4 Star
0%
3 Star
0%
2 Star
0%
1 Star
0%

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous post Wesprzyj naszą inicjatywę na zrzutka.pl
Next post Dobra książka na wakacje – Ponadczasowe dzieło M. Bierdiajewa „O przeznaczeniu człowieka”