Spojrzenie na reformację

Read Time:4 Minute, 45 Second

„Kim był Marcin Luter? Reformatorem, który z miłości do prawdy wystąpił przeciw nadużyciom papiestwa? Czy rebeliantem, prekursorem późniejszych rewolucjonistów?” – na postawione w ten sposób pytania z niezwykłą precyzją odpowiada Paweł Lisicki w publikacji „Luter. Ciemna strona rewolucji”. Redaktor naczelny „Do Rzeczy” zwraca naszą uwagę na fakt, że na przestrzeni ostatnich lat obraz Marcina Lutra w Kościele katolickim za sprawą niezliczonych wypowiedzi wielu kościelnych autorytetów pośród których prym wiedli tacy kardynałowie jak: Walter Kasper, Kurt Koch czy Karl Lehmann, jest aż nadto pozytywny.

To właśnie za sprawą wspomnianych wyżej zafascynowanych duchem reformacji hierarchów zaimplementowano na gruncie katolickim tezy ojca reformatora. Co więcej postawiono go wiernym za wzór do naśladowania. Czy taka forma narzucania wzorców jest odpowiednia? Z pewnością nie? Czy odpowiada ona „poprawności ekumenicznej”, która wzorem „poprawności politycznej” zdominowała system myślenia niemieckich teologów? – z całą pewnością tak.

Jak to się stało, że człowiek jawnie podważający orzeczenia soborów powszechnych i otwarcie kontestujący nauczanie Kościoła katolickiego, wskazywany jest nam za autorytet? Może warto dopytać jeszcze o to, czy na zaoferowany nam wzór do naśladowania nie można już spoglądać z perspektywy ogłoszonej przez Leona X 15 czerwca 1520 r. bulli „Exsurge Domine”, w której papież domagał się odwołania 41 błędnych tez Lutra? A może publiczne spalenie papieskiej bulli przez Lutra w Wittenberdze na znak protestu w dniu 10 grudnia 1520 r., należy uznać za czyn godny pochwały?

Zamyślenie o naśladownictwie Lutra przeprowadzam tutaj z perspektywy katolika. Pierwsza kwestia, jaka ciśnie się na usta to zwykłe pytanie dlaczego jako katolik mam naśladować człowieka, który w swoich wypowiedziach i pismach sprowadzał rozum do roli „największego światowego monstrum”, „starej zaklinaczki pogody”, „Frau Huldy”, czy wręcz kobiety świadczącej usługi seksualne za pieniądze? To ostatnie porównanie Luter najbardziej dosadnie wyartykułował w kazaniu wygłoszonym w Wittenberdze pod koniec życia. Właśnie wówczas ojciec reformacji w swoim wystąpieniu mówił wprost o demonicznym pochodzeniu rozumu, który trudniąc się nierządem, z zasady stoi zawsze w opozycji do wiary i wynikającego z niej sposobu życia.

Rozum dla Lutra uchodzi nie tylko za element niezwykle szkodliwy, który powinno się lekceważyć. Oszczędzając czas na opisywanie wulgarnych zwrotów stosowanych przez Lutra w trakcie wystąpień publicznych, pozwolę sobie jedynie odesłać czytelnika do publikacji Jacquesa Maritaina „Trzej reformatorzy. Luter. Kartezjusz. Rousseau”. Niniejsza książka zawiera doskonale udokumentowane wypowiedzi ks. Marcina Lutra, w których rozum porównywał do pań trudniących się najstarszym zawodem świata. Ponadto twierdził, że ohydny rozum zasługuje jedynie na to, „aby go wyrzucono w najbrudniejszy kąt w domu, do wychodka” (Luter, Commentary, 87; Wyznanie, 57; Wider, WA, t. 18, 164). Jak widać we wspomnianym zapisie klarownie wybrzmiała inna jego teza, w której stwierdza, że „człowiek powinien porzucić własny rozum, by nic o nim nie wiedzieć i zniweczyć go zupełnie, bo inaczej nie wejdziesz do nieba”. W związku z tym jedyne co człowiek powinien uczynić, to „zostawić rozum w spokoju, gdyż jest urodzonym wrogiem wiary”.

Warto przypomnieć jeszcze, że na rodzimym gruncie Feliks Koneczny w „Protestantyzmie w życiu zbiorowym”, zwrócił uwagę na trzy istotne aspekty wyrosłe z nurtu reformacji. Pierwszy z nich mówi o tym, że od czasów Lutra „osobiste doświadczenia przeżycia stały się źródłem pomysłów teologicznych”. Następnie protestanci uznali, że prywatna moralność powinna się toczyć się własnym życiem, a życie publiczne powinna się rządzić zupełnie innymi prawami. I tak w rezultacie, jak twierdzi Koneczny: „musiało wyjść na to, że wszelka państwowość zwolniona jest od moralności w stosunku do obywateli”. Polski historyk dopowiadał również, że „ograniczenie etyki do życia prywatnego wyszło z protestantyzmu”.

Z kolei prof. Grzegorz Kucharczyk zaznacz, że „zainicjowana w 1517 roku przez Marcina Lutra reformacja była wydarzeniem przełomowym pod każdym względem: duchowym, kulturowym, politycznym, społecznym i gospodarczym”. Profesor Kucharczyk za najważniejszy skutek protestanckiej reformacji, podobnie jak F. Koneczny, uznaje wykorzenienie chrześcijaństwa ze społecznego kontekstu, „co było cechą charakterystyczną średniowiecznej christianitas”. W ten sposób reformacja „utorowała drogę do ukształtowania życia publicznego oderwanego od religii”.

Dostrzegamy wyraźnie, że od czasów Lutra osąd sumienia zastąpił władzę nauczycielską Kościoła. Jednoznacznie odrzucono również katolicką koncepcję sakramentalnego małżeństwa. „Nikt nie może zaprzeczyć, że małżeństwo jest rzeczą światową, jak ubrania i jedzenie, dom, gospodarstwo i że jest poddane władzy świeckiej” – pisał Luter „O sprawach małżeńskich” w 1530 r. W niniejszym dziele twierdził otwarcie, że: „prawo małżeństwa w niczym nie należy do Ewangelii”. Widzimy jak na dłoni, że Marcin Luter „oddaje kompetencje małżeńskie władzy świeckiej, jak i wszystkie sprawy dotyczące regulacji prawa małżeńskiego”.

W kwestii naśladownictwa trudno warto zadać sobie pytanie o to, czy warto podążać za subiektywizmem reformatora, który neguje rozumowe poznanie? Z całą pewnością można stwierdzić, że trudno podąża się za poglądami kogoś, kto nazywa papieża oraz jego następców mianem „antychrysta”. Trudno również żywić zaufanie i naśladować kogoś, kto publicznie twierdzi, że „rozum jest sprzeczny z wiarą” i przegnał z obszaru duchowego, kulturowego, politycznego i społecznego, egzystującą na tych obszarach naukę Kościoła katolickiego. Nie mam również wątpliwości, że trudno ufa się komuś, kto przenosi osobiste doświadczenia oraz przeżycia na koncepcję małżeństwa. A tak właśnie było u Lutra.

Na kanwie prowadzonych obecnie dysput teologicznych i ekumenicznych, warto pamiętać nade wszystko o własnej tożsamości i oczywiście posiłkować się stosowną lekturą, co do uzasadniania przekonań. W tej kwestii warto sięgać do dorobku intelektualnego wspomnianych wyżej autorów: prof. F. Konecznego, prof. G. Kucharczyka i red. Pawła Lisickiego. Zanim zaczniemy dialogować, mówić o ekumenizmie i duchowym braterstwie poczytajmy: „Kryzys i destrukcja. Szkice o protestanckiej reformacji” (G. Kucharczyk), „Protestantyzm w życiu zbiorowym” (F. Koneczny) oraz „Luter. Ciemna strona rewolucji” (P. Lisicki).

Z całą pewnością zaprezentowane w książkach treści są wyrazem szacunku dla prawdy historycznej i teologicznej. Warto czytać i przekonać się o tym, że list sygnowany przez 30 katolickich i protestanckich teologów z Ekumenicznej Grupy Dyskusyjnej Altenberg do papieża Franciszka, w którym wezwano Ojca Świętego do anulowania nałożonej 500 lat temu kary ekskomuniki wobec Marcina Lutra Franciszek definitywnie odrzucił. 

Dr Artur Dąbrowski, prezes Akcji Katolickiej Archidiecezji Częstochowskiej

Happy
Happy
100 %
Sad
Sad
0 %
Excited
Excited
0 %
Sleepy
Sleepy
0 %
Angry
Angry
0 %
Surprise
Surprise
0 %

Average Rating

5 Star
0%
4 Star
0%
3 Star
0%
2 Star
0%
1 Star
0%

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous post Śpieszmy się kochać ludzi…
Next post Wszyscy święci z Tobą Panem