Po 4 latach batalii Komisja odwoławcza uchyliła orzeczenie skazujące prof. Ewę Budzyńską

Read Time:6 Minute, 2 Second
Źródło zdjęcia Ewa Budzyńska Roman Koszowski/Foto Gość

Dokładnie pamiętamy, że jako Akcja Katolicka stanęliśmy w obronie profesor Ewy Budzyńskiej, znanej i powszechnie szanowanej wykładowczyni socjologii na Uniwersytecie Śląskim. O imponującym efekcie pracy naukowej profesor Budzyńskiej, jej publikacjach i artykuły wydawanych w wielu cenionych polskich i zagranicznych czasopismach, informowaliśmy ówczesnego ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina . Wyartykułowaliśmy wyraźnie, że merytoryczne przygotowanie, sumienność, rzetelność i skuteczność, to przymioty które uczyniły z Pani Profesor eksperta licznych organów samorządowych, organizacji „trzeciego sektora”, Prezydenta Miasta Katowic Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego.

Środowiska katolickie w Polsce były aż nadto były poirytowane samym faktem wszczęcia postępowania dyscyplinarnego i żądania ukarania naganą Profesor Budzyńskiej. Zresztą sam uniwersytecki rzecznik dyscyplinarny prof. Wojciech Popiołek, zamiast wykazać się bezstronnością w niniejszej materii, sam zażądał nagany dla wykładowczyni socjologii. Decyzją Popiołka to nic innego, jak brak chęci do zbadania sprawy i ugięcie się pod naciskiem złożonej przez studentów pro-LGBT skargi na Panią Profesor Budzyńską, w której zarzucili wykładowczyni nachalność w zakresie przekazywania słuchaczom „ideologii anti-choice, poglądów homofobicznych, antysemityzmu, dyskryminacji wyznaniowej, informacji niezgodnych ze współczesną wiedzą naukową oraz promowanie poglądów radykalno-katolickich”. Dodatkowo rzecznik dyscyplinarny Uniwersytetu Śląskiego prof. Wojciech Popiołek zarzucił Profesor Budzyńskiej, że: „formułowała  wypowiedzi w oparciu o własny, narzucany studentom, światopogląd, o charakterze wartościującym, stanowiące przejaw braku tolerancji wobec grup społecznych i ludzi o odmiennym światopoglądzie, nacechowane wobec nich co najmniej niechęcią, w szczególności wypowiedzi homofobiczne, wyrażające dyskryminację wyznaniową, krytyczne wobec wyborów życiowych kobiet dotyczących m.in. przerywania ciąży”.

Źródło zdjęcia: Facebook Magdalena Korzekawa-Kaliszuk

Budzyńska w geście protestu zrezygnowała z pracy na uczelni. Jednak ta decyzja nie wpłynęła na tok postępowania dyscyplinarnego, które było kontynuowane. Postępowanie dyscyplinarne, jak informuje Ordo Iuris zawierało liczne błędy merytoryczne. Rzecznik dyscyplinarny Wojciech Popiołek przesłuchał jedynie niektórych studentów spośród tych, którzy złożyli skargę. „Dochodziło nawet do takich sytuacji, jak okazywanie świadkowi protokołu z zeznaniami poprzednika oraz wydawanie świadkom protokołów z ich zeznaniami, aby na tej podstawie wyprowadzić wniosek o prawdziwości ich zeznań.  Pomimo niewielkiego zakresu czynności przeprowadzonych w toku postępowania wyjaśniającego, został przekroczony sześciomiesięczny termin, w którym rzecznik powinien je zakończyć. Prof. Popiołek formalnie nie przedstawił też zarzutów prof. Budzyńskiej” – informują prawnicy Ordo Iuris. 

Ciekawostką jest to, że już w trakcie prowadzenia postępowania dyscyplinarnego doszło do niewyjaśnionej dotychczas wymiany całego składu Komisji i wykluczenia z jej gremium członka reprezentującego NSZZ „Solidarność”. Ponadto Komisja Dyscyplinarna oddaliła wszystkie przedstawione przez obrońców prof. Ewy Budzyńskiej wnioski o charakterze dowodowym. A to oznacza, że dopuszczono na komisję jedynie wnioski dowodowe, które przedłożył oskarżyciel dyscyplinarny Wojciech Popiołek. Przypadek?

Pomimo odwołania przez rektora uczelni z powodu pandemii koronawirusa wszystkich wydarzeń na Uniwersytecie Śląskim i prowadzenia zajęć w trybie zdalnym, rozprawę przeciwko Ewie Budzyńskiej wyznaczono w warunkach najwyższego poziomu zagrożenia epidemiologicznego. Dziwnym trafem covid szalał na całej śląskiej uczelni i jej zamiejscowych oddziałach, a na Komisji Dyscyplinarnej i u Rzecznika Dyscyplinarnego już nie. Tam determinacja „szybkiego załatwienia sprawy” nie respektowała rozporządzeń międzynarodowych, rządowych, rektorskich i jeszcze wielu innych. Oczywiście wszystko w myśl zasady „cel uświęca środki”, która w praktyce wygląda tak: Spotykajmy się szybko, to nic, że wzajemnie się infekujmy. Zarażajmy, byle szybko i natychmiast zakończyć postępowanie prof. Ewy Budzyńskiej. No cóż, w mentalności nawet wielu wykształconych ludzi tkwi nadal homosovieticus, który dawno zapomniał o tym, że dekret Rady Państwa z 7 marca 1953 r. przemianowujący miasto Katowice na Stalinogród, po prosu od dawna nie obowiązuje. 

Źródło zdjęcia Ewa Budzyńska Roman Koszowski/Foto Gość

W ostatecznym rachunku dwóch członków Komisji Dyscyplinarnej UŚ przychyliło się do wniosku Rzecznika Dyscyplinarnego o ukaranie. W związku z tym faktem, na prof. Ewę Budzyńską nałożono karę nagany. Jednak obrońcy Pani Profesor zaskarżyli orzeczenie Komisji Dyscyplinarnej. w Opinii Ordo Iuris-„Utrzymanie orzeczenia mogło prowadzić do wytworzenia się niezwykle niebezpiecznego precedensu. Jego konsekwencją mogło być pozbawienie ochrony pracownika naukowego przed ideologicznymi naciskami, mającymi na celu ocenzurowanie wyników badań czy ingerencji w ich treść”.

Środowiska katolickie od samego początku postępowania zwracali uwagę na fakt, że próba pociągnięcia do odpowiedzialności dyscyplinarnej prof. Ewy Budzyńskiej stanowi zagrożenie dla wolności słowa i godzi bezpośrednio w wolność prowadzenia badań akademickich. „Takie oczekiwanie wobec pracowników akademickich stanowiłoby bezprawną cenzurę, uwsteczniając rozwój w nauce i uniemożliwiając realizowanie podstawowego jej celu, czyli poszukiwania prawdy” – wskazywała obrońca prof. Budzyńskiej adw. Magdalena Majkowska. Po złożeniu odwołania, weszły w życie zapowiadane zmiany wzmacniające ochronę wolności prezentowania poglądów i wyników badań naukowych. Artykuł 275 ust. 1a ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym mówi wprost, że wyrażanie przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych nie stanowi przewinienia dyscyplinarnego.

W związku z powyższym, Komisja Dyscyplinarna przy Ministrze Edukacji i Nauki uchyliła skazujące orzeczenie i umorzyła postępowanie wobec prof. Ewy Budzyńskiej, wskazując jednoznacznie że było ono niedopuszczalne. „Kara dyscyplinarna orzeczone wobec pracownika akademickiego za wyrażania przez niego przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych, ulega zatarciu z mocy prawa bez względu na to czy jest już prawomocna czy nie”. W związku z tym faktem Panią Profesor Ewę Budzyńską należy uznać i traktować jako osobę „nie ukaraną w ogóle karą dyscyplinarną w umorzonym postępowaniu”.

Komisja drugiej instancji w swoim uzasadnieniu i decyzji wskazała, że wypowiedzi nauczyciela akademickiego dotyczące takich zagadnień jak np. „aborcja, eutanazja, preferencje seksualne czy model rodziny, wpisują się w istniejący od lat poważny dyskurs związany z wyrażaniem przez uczestników debaty własnych przekonań i opinii na te tematy i nie mogą stanowić przewinienia dyscyplinarnego”. Istotnym faktem jest również to, że „Komisja odwoławcza zwróciła uwagę, że sposób prowadzenia wobec prof. Budzyńskiej postępowania wyjaśniającego przez Rzecznika Dyscyplinarnego prof. Wojciecha Popiołka i postępowania dyscyplinarnego przez Komisję Dyscyplinarną Uniwersytetu Śląskiego naruszał „elementarne zasady bezstronności”.  W ocenie Komisji II instancji, w postępowaniu prowadzonym wobec prof. Ewy Budzyńskiej, doszło do rażącego naruszenia wolności słowa, braku tolerancji dla różnorodnych poglądów, które powinny być respektowane na każdej uczelni.

W komentarzu drugiego z obrońców Profesor Budzyńskiej adwokata Bartosza Lewandowskiego zawarta jest synteza fary dyscyplinarnej UŚ: -„Orzeczenie Komisji odwoławczej jest jak najbardziej słuszne i niezwykle ważne dla wolności akademickiej. Szkoda, że dowodzenie racji pani prof. Ewy Budzyńskiej zajęło aż tyle czasu. Przykre jest również to, że w wyniku bezprecedensowego postępowania dyscyplinarnego, moja Mocodawczyni musiała zrezygnować z pracy na Uczelni, której poświęciła tyle lat swojego życia”.

Na koniec pozostaje kluczowe pytanie, czy Rzecznik dyscyplinarny prof. Wojciech Popiołek zachowa się jak na mężczyznę i człowieka wykształconego przystało i przeprosi Panią Profesor za głoszenie naukowych poglądów? Czy rzecznik Popiołek przełamie w sobie stalinogrodzką mentalność homosovieticus i posypie głowę popiołem przyznając się do błędu? Te i inne nasuwające się w tym momencie pytania pozostają bez odpowiedzi. Jednak od człowieka zajmującego się kształceniem młodego pokolenia Polaków, wymaga się obiektywności, przyznania się do błędu i krytycznego myślenia. W końcu wychowane na „Kubusiu Puchatku” pokolenia nie tylko polskiej, czy śląskiej młodzieży, doskonale pamiętają słowa najbardziej rozpoznawalnego misia na świecie, że: „Myślenie nie jest łatwe, ale można się do niego przyzwyczaić”.

Na koniec perełka, od samej Pani Profesor, dla każdego z Was, który przez ten trudny czas modlitwą i czynem wsparł Panią Profesor. W nadesłanym do nas mailu Profesor Ewa Budzyńska wreszcie jak sama stwierdziła mogła zrewanżować się dobrymi wieściami: „Dziękuję wszystkim za wspieranie mnie i modlitwę w tamtym – blisko 4-letnim okresie niezwykle trudnych doświadczeń. Wszystkich Państwa mam we wdzięcznej pamięci modlitewnej”. My ze swej strony dziękujemy i pamiętać będziemy o Pani Profesor oraz innych profesorach, wykładowcach, którym w imię poprawności politycznej knebluje się usta i uniemożliwia badania naukowe. Wszystkich wraz z Panią zawierzamy Matce Bożej na Jasnej Górze.

Dr Artur Dąbrowski – prezes Akcji Katolickiej Archidiecezji Częstochowskiej

Happy
Happy
0 %
Sad
Sad
0 %
Excited
Excited
0 %
Sleepy
Sleepy
0 %
Angry
Angry
0 %
Surprise
Surprise
0 %

Average Rating

5 Star
0%
4 Star
0%
3 Star
0%
2 Star
0%
1 Star
0%

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous post Adwentem wkroczyliśmy w nowy rok duszpasterski
Next post Bubel prawny Klubu Radnych z Częstochowskiej Lewicy