Radni częstochowscy jak tow. Wiesław Gomułka – Stanęli nad przepaścią i zrobili krok do przodu

Read Time:9 Minute, 12 Second

Wprowadzenie

Już na samym początku warto nadmienić, że mentalności wypływającej z licznych mutacji Marksa, którą obecnie zaszczepia się na rodzimym gruncie w postaci ideologii neomarksistowskiej, nie da się zrozumieć bez odwołania do istotnych faktów z naszej przeszłości. Pisać na niniejszy temat można wiele. Jednak na potrzebę chwili w tym miejscu omówione zostaną te aspekty lewackich „zwolenników wszelakiej równości”, którzy za pomocą tolerancji – w jej represywnej odmianie – systematycznie stygmatyzują środowiska katolickie, skazując dorobek cywilizacji łacińskiej na „damnatio memoriae”.

Przesłanie o tym, że teoria marksistowska „nie jest doktryną zbuntowanych niewolników, ale -„doktryną władców, którzy w codziennym trudzie przygotowują broń, by zapanować nad światem”, wpoił lewakom dawno temu Antonio Gramsci. Nic dziwnego, że również władcy-włodarze z częstochowskiej Lewicy, tuż przed liturgicznym wspomnieniem św. Mikołaja biskupa Myry i Bożym Narodzeniem, zapowiedzieli szumnie w mediach, że podczas grudniowej sesji Rady Miasta Częstochowy rozpoczną procedowanie uchwały w sprawie przyjęcia Apelu o likwidację finansowania lekcji religii z budżetu miasta.

I tak oto radni częstochowskiej Lewicy na bazie odziedziczonej z dobrodziejstwem inwentarza stalinowskiej zasadzie -„Dajcie mi człowieka, a  paragraf się znajdzie”, poczuli zew i zwęszyli sukces. Natychmiast wytropili nie tyle winnego człowieka, co grupę winnych ludzi, która odpowiada za złą kondycję finansów miasta i oczywiście powstrzymywanie postępowej rewolucji w duchowej stolicy Polski. Lewaccy tropiciele korzystając z wytycznych Kominternu uderzyli natychmiast w sukurs do mediów, które od szeregu lat specjalizują się w uprawianiu antykatolickiej propagandy, by na tle Jasnej Góry
w neobolszewickim stylu wskazać palcem na nauczycieli religii krzycząc: -„Вот тут живёт враг народа” („Tutaj mieszka wróg ludu”).

Ileż w tej ustawce medialnej było lamentu zza którego przebijała rzekoma troska o finanse miasta i przestrzeganie prawa. Niestety ten news, a w zasadzie fake news, nie przetrwał swej konfrontacji z prawdą oraz aktami prawnymi obowiązującymi w Polsce i cywilizownym świecie. Cóż z tego, że wskazano winnych, jeżeli jednak paragrafy w tej materii zadziałać nie mogły? Nawet średnio interesujący się polityką częstochowianin – ochrzczony lub nie – doskonale się orientuje, że „samorząd nie jest kompetentny w kwestii decydowania o tym, który z przedmiotów nauczanych w szkole powinien być realizowany, a który nie”. Czy lewicowi radni tego nie wiedzieli? Może nie chadzali na zajęcia lekcyjne z WOS-u w trzeciej klasie gimnazjum lub ósmej w podstawówki? A może pomimo absencji na lekcjach wiedzy o społeczeństwie – mimo wszystko wiedzieli – ale chcieli na niniejszej kwestii – „ubić” kapitał polityczny? Jeżeli mimo wszystko wiedzieli i wspólnymi siłami stworzyli uchwałę o apel, której nie można prawnie zrealizować, to rację należy przyznać  G. Orwellowi twierdzącemu, że lewicowość jest czymś w rodzaju pewnej fantazji, dla której „świat faktów nie ma większego znaczenia”.

Formowanie „elity”

Wyżej wspomniałem o tym, że „wyznawców marksizmu”, nawet tych z  Częstochowy, nie można zrozumieć bez odwołania do istotnych faktów z przeszłości. Właśnie w tym odwoływaniu się do czasów minionych odniosę się do najnowszych badań z zakresu instalowania na polskich ziemiach ideologii marksistowskiej. Z solidnej naukowej kwerendy dowiadujemy się, że  polskie społeczeństwo w sposób niezwykle krytyczny odnosiło do zaprowadzania władzy ludowej przez komunistów. Elita komunistyczna „zmuszona była rekrutować popleczników z nizin społecznych; spośród analfabetów, bezrolnych chłopów, robotniczej biedoty, żebraków oraz przestępców”. Sowieci ustawili, że Polacy w niniejszej hierarchii „zajmowali niższe i szeregowe pozycje w hierarchii władzy i administracji, realizując polecenia przełożonych. Wyższe stanowiska obejmowali dowódcy i funkcjonariusze sowieccy. Część z nich wcieliła się w rolę „zastępczych” Polaków, tzw. POPÓW (Pełniący Obowiązki Polaka)”.

Komunista, jak pisał Mikołaj Bierdiajew, „nie może żyć bez wroga, bez negatywnych uczuć do wroga”. Nawet wzorowo Pełniący Obowiązki Polaka człowiek sowiecki „traci patos, kiedy wróg nie istnieje”. Dlatego w ideologii komunistycznej zawsze żywa jest zasada mówiąca o tym, że „Jeżeli nie ma wroga, to trzeba go wymyślić”. W końcu gdyby wróg klasowy zniknął w sposób definitywny, to ostatecznie „zniknąłby także patos komunizmu”. W związku z tym, za pomocą ośrodków propagandy, wzmożono na szeroką skalę socjotechniczną strategię zarządzania strachem. Zajadle zarządzano nim w radio, prasie, telewizji, filmie, teatrze, sztuce, czy edukacji, powtarzając nieustannie własne argumenty. Jednocześnie w zaaplikowaną społeczeństwu narrację strachu doposażono koncepcją A. Gramsciego, przypominając, że: „Powtarzanie jest środkiem dydaktycznym, działającym najskuteczniej na umysłowość ludu”.

 Częstochowski „poligon”

W Okólniku Ministerstwa Oświaty z 13 września 1945 r. w sprawie nauki szkolnej religii komuniści zawarli zapis gwarantujący funkcjonowanie religii w placówkach oświatowych. Wprowadzili jednak dwa kluczowe zapisy. Pierwszy z nich traktował religię jako przedmiot nadobowiązkowy. Drugi nakazywał „w świadectwie, katalogu szkolnym i księdze ocen nie wystawia się oceny z nauki religii”. W dwa lata później komuniści nasilili walkę z Kościołem. Wprowadzili redukcję religii do jednej godziny lekcyjnej tygodniowo. Rozpoczęto również na masową skalę akcję usuwania krzyży oraz symboli religijnych, które błyskawicznie znikały ze ścian placówek oświatowych. Wielu katechetów na podstawie anonimowych donosów aresztowano oskarżając ich o szykanowanie „władzy ludowej” podczas zajęć katechetycznych. Na skutek działań propagandowych i wdrażaniu dyskryminujących przepisów prawnych, we wrześniu 1952 r. religia nie była już nauczana w 53,5 proc. szkół podstawowych, 52 proc. średnich ogólnokształcących oraz 77 proc. zawodowych w skali całego kraju. Natomiast w roku szkolnym 1955/1956 pozbawiono nauczania religii uczniów w 74 proc. szkół podstawowych i 84,5 proc. liceów.

W skali całego kraju od 1 maja 1961 r. lekcji religii nie prowadzono już w 82 proc. szkół miejskich oraz 75 proc. szkół wiejskich. Na mocy ustawy lipcowej o rozwoju systemu oświaty i wychowania usunięto lekcje religii z pozostałych typów placówek oświatowych, stwierdzając jednocześnie, że: „Szkoły i inne placówki oświatowo-wychowawcze są instytucjami świeckimi”. A -„Całokształt nauczania i wychowania w tych instytucjach ma charakter świecki”. Warto pamiętać, że usunięcie religii ze szkół przebiegano zgodnie z wytycznymi dyktatury partyjnej, a nie według woli rodziców.

A jak na tle Polski kształtowała się mentalność częstochowskiego człowieka sowieckiego w kontekście rugowania religii ze szkół? W tej materii w duchowej stolicy Polski nie mogło zabraknąć „Przodowników Pracy Socjalistycznej”, którzy przełomie lat 50. i 60. w zakresie usuwania religii ze szkół, bili rekordy w skali całego kraju. Oczywiście taki stan rzeczy podyktowany był nie tyle specyficznym charakterem miasta, co obecnością w jego sercu sanktuarium Matki Bożej na Jasnej Górze. Na początku 1960 r. na terenie Częstochowy funkcjonowało 57 placówek oświatowych (szkoły podstawowe, średnie, zawodowe). Aż w 50 szkołach zaprzestano bezwzględnego nauczania religii. W pozostałych siedmiu szkołach nieliczna grupa uczniów uczęszczała na zajęcia z religii. Taki stan rzeczy stanowił ewenement na skalę Polski. W związku z tym faktem zagościła w Częstochowie nawet specjalna delegacja partyjna z centrali by zbadać fenomen tego zjawiska.

Okazało się, że pierwsze skrzypce w rugowaniu lekcji religii ze szkół odegrali nauczyciele. To właśnie oni przekonywali opinię społeczną oraz rodziców podczas zebrań, że wycofanie religii z procesu edukacyjnego stanowić musi priorytet. „Praca nauczycieli została właściwie zorganizowana przez aparat partyjny” – stwierdzili wówczas eksperci. Tym samym Częstochowa stanowiła wzorzec, symbol zaprowadzania laickości w systemie oświaty. Zaprzestano jej nauczania w 83 proc. szkół podstawowych. W pozostałych oddziałach funkcjonowała jedynie w nielicznych klasach. W roku szkolnym 1960/1961 lekcji religii nie nauczano w żadnej z częstochowskich szkół średnich. Epizod częstochowski władze partyjne określiły mianem trwałego osiągnięcia politycznego, wykraczającego „poza problem tylko nauczania religii w szkołach”.

Jak widać członkowie Klubu Radnych Lewicy z Częstochowy swoją propozycją o przyjęcie apelu dotyczącego likwidacji finansowania lekcji religii z budżetu miasta wpisują się w retorykę swych marksistowskich popleczników z poprzedniej epoki. Zasłużeni Przodownicy Pracy Socjalistycznej z Częstochowy, żywią nadzieję, że ich wysiłek zostanie doceniony przez aparat partyjny, który za walkę o wyborczą o pozyskanie antyklerykalnego elektoratu, zrewanżuje się właściwym miejscem na liście wyborczej.

Czy tu rzeczywiście idzie o walkę z religią?

Odpowiedź na zadane wyżej pytanie narzuca się samoistnie. Tak. Mamy do czynienia ze zwalczaniem, dyskryminowaniem, nierównym traktowaniem, ale wiernych Kościoła katolickiego w kontekście zajęć lekcji religii. Jeżeli kogoś łudzi, że jest inaczej, to proszę sobie przypomnieć pewien znaczący epizod z życia RM Częstochowy. Czy jeszcze pamiętamy o tym, jak to radni z Lewicy i KO, którzy obecnie toczą walkę o antyklerykalny elektorat, prowadzili bój o prawo do organizowania lekcji religii? Tak, walczyli o lekcje religii dla muzułmańskich dzieci, które organizowała Liga Muzułmańska w Katowicach. Włodarze miejscy zadecydowali również o tym, że uczniowie na te zajęcia lekcyjne dowożeni będą do Katowic samochodem. W tej materii oczywiście lewicowi radni nie debatowali. Za wyjątkiem jednego radnego poparli inicjatywę w całości. A jak Państwo myślą, czy przeszłaby na sesji RM sprawa dowożenia trzech katolików na lekcje religii do Katowic?

Pecunia non olet

Mając na uwadze ostatnią sesję Rady Miasta Częstochowy i sprawę przyjęcia uchwały o Apelu o likwidację finansowania lekcji religii z budżetu miasta Częstochowy, którą złożyli klub Radnych Lewicy, na uwagę zasługują wypowiedzi radnych, którzy nie tylko sygnalizowali, że tak sklecony bubel prawny nie tylko kompromituje miasto, ale nie posiada żadnej mocy wiążącej na płaszczyźnie legislacyjnej. Radni wieszczyli wprost, że w kwestii stanowiska częstochowska Lewica szuka pieniędzy nie tam, gdzie trzeba”, a samo działanie ma znamiona ideologiczne, które są wprost wymierzone w religię.

„Piszecie państwo, że na 131 etatów Częstochowa wydaje 2,8 miliona złotych” – mogliśmy usłyszeć podczas sesji. Podatnicy uzyskali również publiczną informacją na temat tego, że jedna ze spółek miejskich co jakiś czas ratowana jest podczas głosowań tzw. „kroplówkami” z pieniędzy podatników. Trzech prezesów wspomnianej spółki „zarabiało rocznie w 2018 roku ponad milion złotych” – informował radny. 131 etatów i rzekome 2,8 miliona zł kosztów, w kontekście 3 etatów w spółce gdzie rocznie wydaje się ponad milion na pensum prezesów, jest z pewnością tą formą równości o którą walczy Lewica. Radny miejski Piotr Kaliszewski zwraca uwagę na fakt, że „Zadłużenie w czynszach w lokalach należących do miasta to 22 miliony złotych”. Dodaje przy tym, że oszczędności dla Częstochowy można pozyskać „z rozdmuchanych do granic absurdu pensji” oraz nieodpowiednio zarządzanych podmiotach oraz instytucjach miejskich.

Zakończenie

Na sam koniec warto walczących z Kościołem i tradycją radnych z Lewicy poprosić o to, by korzystając z reliktów epoki minionej (realnego socjalizmu) przestali świętować uroczystość św. Mikołaja i wzorem zaimplementowanej przez sowieckich marksistów propagandy rozpocząć celebrowanie uroczystości Dziadka Mroza. Twórcom uchwały Rady Miasta Częstochowy w sprawie przyjęcia Apelu o likwidację finansowania lekcji religii z budżetu miasta Częstochowy, jeszcze raz gratuluję fantazji, w próbie zastępowania umów międzynarodowych i Konstytucji RP uchwałą miejską. Tradycja z której się Państwo wywodzicie i kultywujecie, jak wykazałem wyżej zobowiązuje. No cóż, obowiązuje nawet wówczas, gdy wpisuje się mentalnie w słowa tow. Wiesława mówiącego wprost: „Stanęliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód”.

Pozostaje jeszcze raz ponowić pytanie o to, czy Państwo radni z Lewicy w domu na święta ubierzecie w tym roku choinkę? Czy połamiecie się opłatkiem z osobami najbliższymi? Jeżeli tak, to jak nazwać waszą postawę? Jak ją określić? Hipokryzja? Rozdwojenie jaźni? Czy stanięcie przed choinką i zrobieniem wielkiego kroku po prezenty?

Na kanwie tych i innych lewicowych aberracji dziejących się w w kontekście lekcji religii w mieście nie wystarczy stwierdzić podpowiedzieć Państwu, że: „Myślenie nie jest łatwe, ale można się do niego przyzwyczaić”. To bowiem wiedział nawet Kubuś Puchatek. Jednak arcybiskup Fulton Sheen, w kontekście myślenia zwykł mawiać, że marksizm „jest opium dla mas w tym sensie, że otępia i paraliżuje ludzki intelekt”. Drodzy radni, kiedy w domowym zaciszu stawać będziecie z białym opłatkiem w domu życząc sobie wszystkiego co najlepsze, w przededniu Świąt Bożego Narodzenia, a może podczas nich, odkryjecie ten fakt, że wiedzę na temat tych świąt zdobyliście uczęszczając na lekcje religii.

Dr Artur Dąbrowski
prezes Akcji Katolickiej
Archidiecezji Częstochowskiej

Happy
Happy
0 %
Sad
Sad
0 %
Excited
Excited
0 %
Sleepy
Sleepy
0 %
Angry
Angry
0 %
Surprise
Surprise
0 %
Previous post „Budzenie Olbrzyma” ze specjalnym gościem – redaktorem naczelnym Agencji Informacyjnej Miłoszem Manasterskim
Next post „Fake News’em w katolika” – Zapraszamy do Świdnicy