Bądź jak św. Benedykt. Módl się i kształtuj kulturę

Read Time:3 Minute, 56 Second

W swojej publikacji noszącej tytuł „Psychologia tłumu”, Gustaw Le Bon zwrócił uwagę na fakt, że jednym z kluczowych źródeł wstrząsów poprzedzających szeroko rozumiane zmiany w obrębie cywilizcji „jest głęboka modyfikacja ludzkich przekonań“.

I chociaż swoje spostrzeżenia Le Bon spisał dawno temu, to jednak nadal zawieraj niezwykle dużo aktualności. Widzimy jak na dłoni, że w myśleniu i działaniach piewców trawiącej obecnie nie tylko nasz kontynent rewolucji kulturowej, wprowadzanie licznych zmian w zakresie procesu myślowego, trwa w najlepsze.

Z kolei Patrick Buchanan napisał wprost, że: „Rewolucja kulturowa doprowadziła do głębokiej modyfikacji przekonań ludzi“. Dodał przy tym, że to właśnie rewolucja sprawiła, iż :”Elity Zachodu faktycznie pozostają obojętne wobec śmierci własnej cywilizacji”. Warto w kontekście wypowiedzi przypomnieć tekst z roku 2000, kiedy to „London Times” alarmował czytelników, że: „Europejczycy należą do rzędu ginących gatunków”.

Cóż, można przecież cały czas pławić się w luksusach i rozpasaniu przy równoczesnym wyludnianiu się kontynentu europejskiego na masową skalę. Można również przymykać oczy na paradoks załamania się przyrostu naturalnego w rozwiniętym jak nigdy dotąd świecie i udawać, że wszystko tak naprawdę idzie w dobrym kierunku.

Nie tylko Akcję Katolicką, ale każdego ochrzczonego członka Kościoła, czeka wielka przygoda, jaką wymusza na nas obecna sytuacja walki z cywilizacją łacińską na rodzimym gruncie. Apostolska konieczność obrony cywilizacji chrześcijańskiej i kultury katolickiej stała się faktem. Chyba każdy z nas ma świadomość, że w dobie lewicowej indoktrynacji i propagowanej wszędzie „poprawności politycznej”, wielu ludzi boi się w sferze publicznej ocalać, ratować resztki cywilizacji christianitas.

Benedykt XVI mówił wprost, że obecna kultura w oparciu o dyktaturę relatywizmu, zdążyła się dobrze doposażyć w atrybuty gloryfikujące grzech i negujące cnotę. Jednak obecny kryzys stanowić może w rzeczywistości szansę dla Kościoła. Trzeba się modlić o to, by Pan wzbudzał w swoim Kościele świętych ludzi, którzy podobnie jak chociażby w czasach zamętu, kiedy to Patriarcha mnichów Zachodu i główny patron Europy, św. Benedykt, nie tylko stał się narzędziem Boga, ale również narzędziem Kościoła w kształtowaniu kultury. „Módl się i pracuj. Nie bądź smutny” i pamiętaj, że „Bezczynność jest wrogiem duszy”. Niniejsze słowa św. Benedykta nie tylko przetrwały wieki, ale wsączyły się dokładnie w rytm życia kultury, nadając jej kształt.

Można w tej materii dopytać jeszcze o naszą odwagę wyznawania wiary, reagowanie na bluźnierstwa, profanacje, czy wypowiedzenie się na temat fermentu sianego we wnętrzu Kościoła. Można oczyywiście zadowolić się stwierdzeniem, że czasy nie są łatwe. Czasy nigdy nie będą łatwe. Zamiast powielać stereotypy warto zapytać o to, czy aby przypadkiem czasy św. Benedykta z Nursji należały do łatwych? A może czasy w których żył św. Maksymilian Kolbe i rodzina Ulmów należały do łatwiejszych w kontekście wierności dziedzictwu Ewangelii?

Mamy taką historię, takie czasy, jakim ludziom pozwolimy je opisać. Nie czarujmy się wrogowie Kościoła nie śpią. Wiedzą bardzo dobrze, że: „Każda kultura ma swoje korzenie w religii i z tego korzenia żywica wiedzy moralnej rozchodzi się na wszystkie gałęzie myślenia i sztuki”. Wiedzą, więc podcinają ten korzeń. Dlatego skrycie lub jawnie dążą do tego, by religia straciła swój wpływ, inspirację nad zbiorową wyobraźnią zarówno społeczeństwa, jak i jednostki. Odwodzący nas od wiary mają świadomość, że kultura stanowi istotny, niezawodny kanał, którym „idee etyczne mogą dotrzeć do sceptycznych umysłów”.

Już dawno temu przestrzegał przed tym Roger Scruton, twierdząc, że naszą kulturę pozbawia się korzeni. Zanik wiedzy i wrażliwości religijnej przyczynia się zawsze do odrzucania własnego dziedzictwa. Każdy z nas musi zdać sobie sprawę z tego, że w obecnej dobie ważną, o ile nie najważniejszą kwestię apostolskiej troski stanowić musi dbałość o szeroko rozumianą kulturę. Musimy ewangelizować kulturę, ponieważ „zdrowe społeczeństwo wymaga zdrowej kultury”.

Z pewnością pomyślisz teraz, że nie dasz rady. Zwątpienie i nadmierna wiara we własne siły, to główne imiona przeciwników apostolstwa. W „Novo millennio ineunte” św. Jan Paweł II, na początku niespokojnych czasów podpowiedział nam: „Nowe tysiąclecie otwiera się przed Kościołem niczym rozległy ocean, na który mamy wypłynąć licząc na pomoc Chrystusa. Syn Boży, który z miłości do człowieka przyszedł na świat dwa tysiące lat temu, także dzisiaj prowadzi swoje dzieło: musimy mieć przenikliwy wzrok, aby je dostrzec, a nade wszystko wielkie serce, abyśmy sami stawali się jego narzędziami” (NMI,58).

Chociaż wzburzone fale oceanu wlewają się nawet do Łodzi Piotrowej, to mimo wszystko należy pamiętać, że ani złowrogie fale, ani „bramy piekielne” Kościoła nie przemogą. Nie oznacza to jednak, że możemy siedzieć bezczynnie, udając, że w naszej małej szalupie jest bezpiecznie. Przenikliwy wzrok, wielkie serce, bycie autentycznym, przydatnym narzędziem w domu Pana, powinny uświadomić nam, że w dobie wykorzeniania wartości chrześcijańskich z kultury, powinniśmy uczynić wszystko, by Chrystus był Panem tych pokoleń, które po nas przyjdą.

Może wtedy, kiedy zrozumiemy istotę tego posłannictwa, to może spośród nas wyrośnie wyrośnie święty na miarę Benedykta z Nursji, który podejmie walkę o chrześcijański kształt kultury i będzie nieustannie przypominał katolikom, że: „Bezczynność jest wrogiem duszy”.

Artur Dąbrowski

Happy
Happy
0 %
Sad
Sad
0 %
Excited
Excited
0 %
Sleepy
Sleepy
0 %
Angry
Angry
0 %
Surprise
Surprise
0 %

Average Rating

5 Star
0%
4 Star
0%
3 Star
0%
2 Star
0%
1 Star
0%

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous post „Polak, Węgier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki”
Next post Tradycja ważniejsza niż futbol