“Wyborcza poleca „Vademecum ateisty”
W jednym z wpisów na Twitterze stwierdziliśmy, że -“Wydanie “Gazety Wyborczej” bez uderzenia w katolików, jest wydaniem straconym”. Wystarczy tylko przypomnieć, że na przestrzeni ostatnich tygodni byliśmy świadkami powielania i utrwalania przez “Wyborczą” licznych kłamstw Ekke Overbeeka na temat św. Jana Pawła II. Natomiast w okresie Wielkiej Nocy, w świątecznym wydaniu redaktorzy z Czerskiej totalnie wydrwili duchowieństwo drukując na czołówce przerobiony obraz El Greca, na którym zamiast wypędzanych ze świątyni przekupniów zamieścili wyganianych przez Chrystusa biskupów i prezbiterów.
W końcu przyszedł czas na pokazanie swego autentycznego oblicza i wskazania źródeł inspirujących redakcję “Wyborczej” do wielu antykatolickich tekstów. I jak się okazało, że przy okazji opublikowanego przez Instytut Ordo Iuris periodyku „Vademecum katolika”, redakcja odpowiedziała w typowym dla siebie stylu zamieszczając na swych stronach „Vademecum ateisty”.
Warto zauważyć, że postulaty proklamowane na łamach “Gazety Wyborczej” nie różnią się w niczym od tych, które głosili “utrwalacze” władzy ludowej inspirowani myślą Marksa, Engelsa i Lenina. Zdają się nawiązywać bezpośrednio do zbioru zasad, które dla Związku Wojujących Bezbożników w ZSRR opracował i wcielał w życie przewodniczący tej organizacji Izrailewicz Gubelman znany powszechnie jako Jemieljan Jarosławski.
Można odnieść wrażenie, że w przytoczonych postulatach “Wyborczej”, które publikujemy poniżej, wybrzmiewają realizowane w Sowietach na szeroką skale dyrektywy rodem z procesów „szkodników”, które nie tylko były powiązane z potrzebą wytworzenia wroga klasowego, ale stanowiły sile uprawianej propagandy. Jeżeli chodzi postulaty z “Wyborczej”, to przedstawiają się one w następujący sposób:
- Pilnie wypowiedzieć konkordat, ponieważ państwo demokratyczne zgodnie z konstytucją zapewnia wszystkim obywatelom równość, nie zaś przywileje wybranej grupie.
- Wyprowadzić katechezę ze szkół na plebanię i przestać ją finansować ze źródeł państwowych lub samorządowych.
- Anulować artykuł kodeksu karnego o obrazie uczuć religijnych.
- Respektować małżeństwa świeckie, w tym jednopłciowe.
- Objąć odpowiedzialnością karną i cywilną cały kler, w tym biskupów.
- Przestrzegać świeckiego charakteru instytucji publicznych.
- Zdelegalizować organizacje skrajne i partie fundamentalistyczne posługujące się religią jako przedmiotem swojej ideologii i sposobem na niedemokratyczną władzę.
- Opodatkować Kościół na równych zasadach co inne organizacje społeczne i przestać go dotować. Tu wyjątkiem są zabytki architektury sakralnej, stanowiące wspólne dobro, wymagające renowacji i konserwacji.
- Z programu publicznego szkolnictwa wyrugować wątki religijne, chyba że stanowią zabytki literatury i sztuki.
- Z instytucji publicznych takich jak np. wojsko, szpitalnictwo publiczne wycofać kapelanów.
- Lekarzy odmawiających aborcji i aptekarzy odmawiających sprzedaży środków antykoncepcyjnych objąć surową odpowiedzialnością karną.
- Biskupów i diecezje ukrywające pedofilów pozbawiać wszelkich majątków i przeznaczyć je na odszkodowania ofiarom lub nacjonalizować.
- Mediom publicznym przywrócić charakter świecki.
- Zabrać nazwy ulic patronom ukrywającym pedofilię i zlikwidować pomniki tychże.
- Przestrzegać szacunku dla wszelkich przekonań i wyznań lub ich braku na równoprawnych zasadach.
Jak widać słowa Mikołaja Bierdiajewa, który twierdził, że: –„Komunista nie może żyć bez wroga, bez negatywnych uczuć do wroga, traci patos, kiedy wróg nie istnieje” – nie straciły nic na swej aktualności. Niestety, ta stara komunistyczna zasada mówi również, że -“Jeśli nie ma wroga, to trzeba go wymyślić” (M. Bierdiajew). Zauważmy jednak, że pomimo wielu zbieżności z sowiecką propagandą, dokonała się jednak w “Wyborczej” pewna ewolucja, jeżeli chodzi o stosowanie pojęć. W artykule (rzekomym liście) zrezygnowano przecież ze stosowania nomenklatury postsowieckiej. Nie proklamowano przecież na łamach prasy “Manifestu ateisty”, jedynie ogłoszono „Vademecum ateisty”. Szczerze mówiąc, jedno i drugie stwierdzenie po licznych aktach profanacji i wandalizmu, przerywania nabożeństw i pogardy dla świętych symboli katolickich, nie jest niczym innym, jak tylko wcielaniem w życie apelu posła Sławomira Nitrasa, nawołującego do „opiłowania katolików”.
Miejmy świadomość, że ewolucja w zakresie pojęć jest w tym przypadku pozorną grą obliczoną na odciągnięcie uwagi widza od kwestii ukazania autentycznej mentalności redaktorów z ul. Czerskiej. Ich usposobienie wydaje się być systematycznie kształtowane i podtrzymywane przez pryzmat §13 Statutu Partii Komunistycznej, który stwierdza, że: -“Każdy członek partii powinien być ateistą i uprawiać propagandę antyreligijną. Od członków partii wymaga się zerwania wszelkich związków z Kościołem“.
Czy po zamianie wyrażenia: “członek partii” na “redaktor Wyborczej”, dostrzegamy tutaj jakąkolwiek jakościową różnicę? Proszę zwrócić uwagę, że w pytaniu nie użyłem zwrotu “każdy”, w kontekście dziennikarzy z ulicy Czerskiej. Wreszcie co do samej kwestii, istoty ateizmu, to jako puentę warto będzie przytoczyć niezwykle precyzyjne sformułowanie arcybiskupa Fultona Sheena na jego temat. Otóż amerykański hierarcha zaznaczał wyraźnie, że: “Ateizm, w dziewięciu przypadkach na dziesięć, rodzi się z łona nieczystego sumienia. Niewiara rodzi się z grzechu, a nie z rozumu”. Dlatego dziewięciu na dziesięciu, to nie “każdy”.
Dr Artur Dąbrowski, prezes Akcji Katolickiej Archidiecezji Częstochowskiej