Efekt iluzji prawdy w wydaniu Agory

Read Time:1 Minute, 45 Second

Minister propagandy III Rzeszy, Joseph Goebells, twierdził, że kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą. Niestety przeprowadzone badania potwierdzają postawioną przez zbrodniarza tezę.

Zjawisko to zanalizowano dokładnie podczas badań psychologicznych w latach dziewięćdziesiątych XX w. i nazwano je efektem iluzji prawdy. W trakcie badań okazało się, że powtarzanie fałszywych informacji czyni je w ocenie odbiorcy prawdziwymi i wiarygodnymi. W ten sposób odbiorca nie potrzebuje już żadnych dowodów na ich nieprawdziwość i zadowala się kłamstwem. Człowiekowi wystarcza dziś samo poczucie zaznajomienia się z usłyszaną informacją, którą traktuje jako prawdę. I tak łatwo przyswaja się falszywą informację jako fakt. Przecież mówili w TV, przecież pisali w gazecie, przecież w mediach społecznościowych było. Tylko, czy to wszystko było prawdą?

„Odchudzanie, pijaństwo, seks”. Pielgrzymki to dla wielu „przygoda życia”. Wierzycie Państwo temu, że takie bezeceństwa mają miejsce podczas katolickich pielgrzymek do Częstochowy? Zastanawiacie się nad tym – prawda? A jeżeli mówi o tym anonimowy 22-letni Jan, dla antyklerykalnego medium Agory, to jest to prawda? Z całą pewnością tak. Jest to ten sam rodzaj prawdy, jak ta, że ziemia jest płaska. Zatem należy dać wiarę płaskoziemcom.

Kochani z Agorą jest tak, jak niegdyś z „Trybuną Ludu” – kłamali, kłamią i kłamać będą. Dlatego jeżeli chodzi o wpis TOK FM „Odchudzanie, pijaństwo, seks”, Pielgrzymki to dla wielu „przygoda życia”, to mój informator z „Gazety Wyborczej” powiedział mi, że w Agorze się po prostu pomylili. Ten 22-letni Jan w rzeczywistości przedstawił relację z innej „pielgrzymki”. Zapomniał jednak dopowiedzieć, że nie katolicka pielgrzymka i nie do Częstochowy, ale wędrówka towarzystwa wzajemnej adoracji z Agory, która wybrała się na przetarty „pielgrzymi szlak” po pieniądze do Sorosa. A to wszystko w celu dalszego prania mózgów, promowania dewiacji i rodzin międzygatunkowych. Uwierzycie mi, że o tym wszystkim powiedział mi 50-letni Klaus z byłego DDR, który identyfikuje się w poniedziałki, środy i piątki jako Nosacz sundajski?

Uwierzcie, w końcu nosacz nosaczem, ale przecież nagminnie „Wyborczą” czyta, TVN ogląda, a TOK FM słucha, więc jest totalnie obyty z antyklerykalną propagandą. Tylko, czy on tak na serio istnieje? Chyba tak, bo przecież na Facebooku napisano

Dr Artur Dąbrowski – prezes Akcji Katolickiej Archidiecezji Częstochowskiej

Happy
Happy
0 %
Sad
Sad
0 %
Excited
Excited
0 %
Sleepy
Sleepy
0 %
Angry
Angry
0 %
Surprise
Surprise
0 %

Average Rating

5 Star
0%
4 Star
0%
3 Star
0%
2 Star
0%
1 Star
0%

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous post “Gazeta Wyborcza” – Gorzej nie ma
Next post Lengyel, magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát