We Wrocławiu Lewicowi aktywiści walczą z lekcjami religii
Działacz Lewicy Misza Pawlik, określający się zgodnie z “Manifestem genderowym” w mediach społecznościowych jako “ono/jego”, wzorem czczonego przez sowieckich pionierów w ZSRR Pawlika Morozowa, “uprzejmie doniósł” do włodarzy Wrocławia na lekcje religii. Podczas LXXIV sesji Rady Miejskiej Wrocławia przedstawiciel Komitetu Obywatelskiej Inicjatywy Uchwałodawczej „Stop finansowaniu religii” towarzysz Misza Pawlik (ono/jego), naśladując swych towarzyszy z częstochowskiej Lewicy, zreferował bubel prawny, który w ostatecznej formie zyskał “rangę” apelu do premiera Mateusza Morawieckiego i ministra Edukacji i Nauki Przemysława Czarka. Dodatkowo, apel nie posiada żadnej wiążącej mocy prawnej.
Zasadnym wydaje się zadanie pytania o cel takiej inicjatywy, która tak jak w przypadku Częstochowy, nie posiada wiążącej mocy prawnej. Ten wydaje się aż nadto oczywisty. Z jednej strony działacz wrocławskiej Lewicy towarzysz Pawlik (ono/jego/wy/towarzysz), swym czynem stara się zagęścić atmosferę powyborczą wokół Kościoła i przykryć brak konkretnych postulatów wyborczych swego środowiska, które jeszcze dobrze się nie policzyło z mandatami do Sejmu, ale już zdążyło rozdzielić ministerstwa. Z drugiej strony mamy do czynienia z rekompensatą własnych kopleksów, ponieważ (ono/jego/wy/towarzysz) Pawlik – kandydat wyborach do Sejmu RP 15 października 2023r. nie uzyskał mandatu. Co więcej, jako członek partii politycznej Nowa Lewica z 776 054 głosów ważnie oddanych w okręgu wyborczym nr 3, uzyskał zaledwie 742, co stanowi 0,10% głosów oddanych na kandydata.
Już dawno temu Manfred Kleine-Hartlage postawił trafną diagnozę twierdząc, że: “Lewica za własne porażki obarcza odpowiedzialnością swoich wrogów – szeroko rozumianą prawicę, konserwatystów i chrześcijan”. Nie pomógł lans i wsparcie Krzysztofa Śmiszka i grillowanie sprawy w mediach społecznościowych, ponieważ z projektu apelu w sprawie likwidacji finansowania lekcji religii z budżetu miasta Wrocławia (druk nr 1968A/23) wynika, że z 33 osób uprawnionych osób do głosowania 14 było za poparciem apelu, 2 wstrzymały się od głosu, 5 radnych nie wzięło udziału w głosowaniu, a 12 było przeciw.
Nie ważne czy rewolucja kulturowa będzie używać w swej narracji Pawlika Morozowa, czy Miszy Pawlika. Ważne dla niej jest to, by ten, czy inny spadkobierca myśli Marksa, krzyczał ze wszystkich sił: „Вот тут живёт враг народа” („Tutaj mieszka wróg ludu”) i wskazywał palcem instytucje lub osoby, które nie zgadzają się z lewackimi teoriami. Bo przecież dla lewicowca za prawdziwe nie uchodzi to, co jest zgodne z rzeczywistością, ale to, co zgadza się z jego poglądami. Ten schemat przerobiono już w sowieckiej Rosji uznając w konstytucji za wroga ludu każdego, kto podważ myśl socjalistyczną słowem lub czynem.
Kondycja polityczna na Lewicy komentuje się sama, skoro wiceprzewodniczący nie dysponuje wiedzą na temat tego, że samorząd nie jest kompetentny w kwestii decydowania o tym, który z przedmiotów nauczanych w szkole powinien być realizowany, a który nie. Uchwała o apel, to kopia wydarzenia, które przerabialiśmy w Częstochowie. Tych postulatów nie da się prawnie zrealizować.
Im bardziej to tłumaczymy, tym bardziej dostrzegamy, że dla dla przedstawicieli Lewicy tak na serio „świat faktów nie ma większego znaczenia”. Czy już zaczyna docierać do naszej świadomości to, że “Lewicowcy nie są przedstawicielami ubogich ludzi, są delegatami ubogich idei”?
Artur Dąbrowski
Average Rating