
Jakiego prezydenta potrzebuje Polska
Zapraszamy do zapoznania się z tekstem prezesa DIAK, który na bazie społecznego nauczania Kościoła kreśli nam obraz idealnego kandydata na urząd prezydenta RP. Zapraszamy na podcast i oczywiście zapoznanie się z artykułem.
Nie promuję tutaj żadnego kandydata. Nie sprzedaję wyborczych sloganów. W czasach, gdy prezydentura staje się funkcją PR-owską, a debaty sprowadzają się do viralowych bon motów, Polska potrzebuje nie produktu – ale sumienia. Kandydata, który nie kalkuluje, lecz rozeznaje. Który nie zadowala, ale wymaga. Ten tekst to nie agitacja. To próba odpowiedzi na pytanie: czy jesteśmy jeszcze zdolni, by wybierać według wartości – a nie według lajków?
Nie zamierzam dziś przedstawiać żadnego kandydata z plakatu. Nie promuję też jednego z wielu. Proponuję zupełnie innego – miarę, którą należy przykładać do każdego, kto ubiega się o urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Nie pytam Cię: „na kogo głosujesz?” Podpowiadam: „jak głosować, by Polska przetrwała jako naród, jako kultura, jako tradycja i jako wspólnota?”
W roku tysiąclecia koronacji Bolesława Chrobrego – pierwszego króla Polski – stajemy przed wyborem, który nie jest tylko polityczny. To wybór cywilizacyjny. To odpowiedź na pytanie: czy Polska wciąż ma siłę, by być sobą, czy będzie jedynie strefą wpływów, prowincją unijnej agendy, zakładnikiem medialnej manipulacji i partyjnych kalkulacji?
Kim zatem jest ten kandydat? To człowiek, który nie kalkuluje, ale rozeznaje. Nie szuka sondażowego poklasku, tylko wierności sumieniu. Nie traktuje państwa jak spółki akcyjnej, ale jak dziedzictwo pokoleń. Nie pyta: „co mi się opłaca?”, tylko: „co jest słuszne?” To kandydat, który rozumie, że urząd Prezydenta RP to nie miejsce na naukę i nie nagroda za lojalność wobec partii, ale odpowiedzialność wobec narodu, historii i Boga.
To nie „produkt” kampanii, ale świadek prawdy. Nie człowiek PR-owskich trików, ale sumienia. To ktoś, kto nie zmienia poglądów z tygodnia na tydzień i nie rozmywa swoich deklaracji pod wpływem presji. To lider, który nie wstydzi się słów takich jak: Polska, rodzina, krzyż, prawda, odpowiedzialność, suwerenność.
Kandydat, który wie, że:
- suwerenność nie jest tematem negocjacji,
- Konstytucja RP to nie broszura, ale akt założycielski narodu,
- wiara, rodzina, wolność, własność i wspólnota to nie są anachronizmy, ale fundamenty cywilizacji,
- prezydentura to służba – nie spektakl.
To ktoś, kto umie powiedzieć „nie” – kiedy cały świat mówi „tak”. I kto odważy się powiedzieć „tak” – kiedy świat milczy ze strachu.
Ochrona życia – nie symbol, ale konkretne prawo
Dla tego kandydata życie nie zaczyna się w programie partii, ale w łonie matki. W obliczu postępującej zapaści demograficznej i nadciągającego „srebrnego tsunami” – czyli gwałtownego starzenia się społeczeństwa – ochrona życia to nie tylko sprawa moralna. To kwestia strategicznego przetrwania państwa.
Zapowiada on:
- ustawę o pełnej ochronie życia od poczęcia do naturalnej śmierci,
- utworzenie narodowego funduszu wsparcia dla kobiet w ciąży i rodzin,
- zakaz finansowania z pieniędzy publicznych organizacji promujących aborcję,
- wzmocnienie polityki prorodzinnej jako priorytetu narodowego bezpieczeństwa demograficznego,
- powołanie specjalnej prezydenckiej Rady ds. Przyszłości Demograficznej.
Bo życie nie jest przedmiotem kompromisu. Jest fundamentem prawa. I fundamentem przyszłości.
Jednocześnie ten kandydat broni wolności wyboru w kwestiach zdrowotnych – zapowiada pełne poszanowanie zasady dobrowolności szczepień i prawa do rzetelnej informacji.
Państwo nie może zmuszać obywateli do decyzji medycznych pod wpływem presji lub cenzury.Prezydent stanie na straży konstytucyjnej zasady wolności osobistej – także w obszarze zdrowia.
Edukacja – odzyskanie polskiej szkoły z rąk ideologii
Dziś dzieci stają się ofiarami wielkiego europejskiego eksperymentu wychowawczego. Gramsci i Spinelli mieli jasną wizję: wychowanie bez rodziców, szkoła bez tożsamości, Europa bez narodów. Ten kandydat mówi jasno: Nie można mówić o przyszłości, jeśli nie mówi się o szkołach. Nie można mówić o dzieciach, jeśli nie broni się ich przed ideologiczną tresurą.
Dziś doktryna Gramsciego i Spinelliego wyraźnie mówi: „Zabierz dzieci rodzicom. Wprowadź jedną pedagogikę. Kształtuj nowego Europejczyka.” W tej wizji państwo zastępuje rodzinę. Urzędnik zastępuje matkę. Ideologia zastępuje sumienie. Polska szkoła zaczyna coraz częściej uczyć hańby zamiast historii.
Premier potrafi powiedzieć, że na Westerplatte „Polacy zaatakowali Polaków”. Minister czyta z kartki, że „polscy naziści budowali obozy koncentracyjne”. Jeśli teraz oddamy kompetencje Brukseli – to kto napisze historię Polski? Kto zdecyduje o tym, czego nasze dzieci będą się uczyć? Kto zdecyduje, jakie wartości są „akceptowalne”? A co z biologią, religią, językiem, kulturą? To nie są pytania akademickie. To pytania egzystencjalne.
Wybieramy nie tylko człowieka. Wybieramy kierunek.
W niedzielę, w roku tysiąclecia koronacji Bolesława Chrobrego, wybieramy nie tylko urząd – wybieramy tożsamość. To nie jest plebiscyt popularności. To nie konkurs na najbardziej medialną twarz. To moment próby: czy potrafimy jeszcze wybrać kogoś, kto myśli długofalowo, mówi prawdę i nie kłania się możnym tego świata?
Wybieramy nie tylko prezydenta. Wybieramy strażnika sumienia narodowego. Kogoś, kto powie „dość” tam, gdzie inni szepczą „może”. Kogoś, kto nie będzie tylko podpisywał ustaw – ale stanie się ich sumieniem. Kogoś, kto nie będzie ambasadorem partyjnych interesów – ale rzecznikiem narodu.
Ten wybór nie dotyczy jednego dnia. Dotyczy dekad. Dotyczy dzieci, które dziś chodzą do przedszkola. Dotyczy seniorów, którym nie wolno odebrać godności. Dotyczy nauczycieli, przedsiębiorców, rolników, rodzin.
- Czy Polska będzie wolna?
- Czy Polska będzie chrześcijańska?
- Czy Polska będzie sprawiedliwa?
- Czy Polska będzie Polska?
Nie pytajmy, kto wygra wybory. Pytajmy, kto wygra Polskę.
arturdabrowski.info
Average Rating