“Divide et impera” – zasada stara, jak Rzym
Podtrzymywanie wpływów poprzez wzniecanie wewnętrznych konfliktów perfekcyjnie stosowali Rzymianie, kierując się w życiu zasadą: „dziel i rządź” („divide et impera”) . Z biegiem czasu upadł Rzym, jednak ludzie, w swoich dążeniach nie wiele się nie zmienili. Jednak na przestrzeni wieków do wspomnianego prawidła, dołożyli kilka wskazówek, chociażby z „Księcia” autorstwa N. Machiavellego. Tym samym do zasady “dziel i rządź” i strategii utrzymania i wywierania wpływów, wprowadzono nową regułę: „cel uświęca środki”.
Widzimy, że we współczesnym zglobalizowanym świecie wspomniane wyżej postawy zżyły się ze sobą do tego stopnia, że nie tylko przeniknęły do naszego sposobu myślenia i działania, ale penetrują wiele obszarów naszego dyskursu społecznego, politycznego, czy gospodarczego.
Jesteśmy świadkami tego, jak w myśl zasady: „cel uświęca środki”, parceluje się nastroje społeczne i zaburza jedność wśród ludzi. Co gorsze, nie dostrzegamy już tego, że w prowadzeniu dyskusji, już dawno z pola widzenia zniknęła nam nie tylko istota sporu, a przede wszystkim sam człowiek.
W dzisiejszej rzeczywistości, nawet sam spór, przestaje mieć cokolwiek wspólnego z dochodzeniem do prawdy. Prowadzona polemika, przeradza się w szybko w otwartą formę konfliktu, w którym argumentacja rozumowa nie ma żadnego znaczenia. W jaki sposób dyskutować o prawdzie, kiedy nieracjonalna logika ze swoją argumentacją okopała się w szańcach i nie chce do nikogo wyciągnąć dłoni?
Jak Diogenesowi przychodzi nam przechadzać ulicami miasta z zapaloną latarnią, szukając w tym sporze resztek przyzwoitości. W świetle latarni Diogenesa widzimy jednak ludzi zakochanych we własnym ego, subiektywnych racjach i pozbawionej logiki argumentacjach. Oświetlani blaskiem latarni bełkoczą jedynie, jak mawiał klasyk, że: „Moja jest tylko racja i to święta racja. Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza”.
Machiavelli wychodzi z założenia, że kierowanie ludźmi, czy instytucjami, powinno zakładać stworzenie pewnej formy iluzji, wrażenia, że wszelkie sposoby działania osób za nie odpowiedzialnych, muszą z góry być dobre. Dzięki grze pozorów i kreowaniu odrealnionej iluzji, niektórzy zapragnęli na wieki utrzymać dla siebie tron, stołek, taboret, fotel, czy Bóg wie co jeszcze, by tylko mieć, a nie być. Nawet wtedy, gdy powymieniali wokół siebie ludzi, jak wymienia się pionki na szachownicy, to mimo wszystko chcą nadal być w pełnej gotowości i trwać na posterunku, by dalej dzierżyć władzę i mieć realny wpływ na dzielenie i rządzenie.
Kiedy zastanawiam się nad wcielaną w życie społeczeństw zasadę: „dziel i rządź”, dostrzegam w niej pewną powtarzającą się zależność, którą trafnie opisał J. Tischner w „Historii filozofii po góralsku”, kiedy opowiedział nam historię bacy z Dursztyna. Historia ta przedstawia się następująco: -„Miał baca psy i niósł je w celu sprzedaży na jarmark w worku. A niósł je tak, że co chwila potrząsał tym workiem na plecach. I wówczas wewnątrz worka robił się straszny harmider. Cóż tak, baco, trzęsiecie tymi psami? – Bo jak je spokojnie niosę, to mnie gryzą, a jak je postrząsam, to się gryzą między sobą i ja mam spokój”.
Artur Dąbrowski
Average Rating