Ambasadorowie wymuszają przywileje dla lgbt – wywiad prezesa DIAK dla “Naszego Dziennika”
W dzisiejszym – wtorkowym wydaniu “Naszego Dziennika” – znajdziecie Państwo szereg ciekawych artykułów. Prosimy jednak zwrócić uwagę na wywiad prezesa Akcji Katolickiej Archidiecezji Częstochowskiej Artura Dąbrowskiego. W rozmowie z re. Rafałem Stefaniukiem dr Dąbrowski odnosi się do kwestii poparcia przez 46 ambasadorów i przedstawicieli innych placówek dyplomatycznych, którzy z okazji Miesiąca Dumy Gejowskiej wyrazili swoje poparcie dla “starań o uświadamiania opinii publicznej w kwestii problemów, jakie dotykają społeczność gejów, lesbijek, osób biseksualnych, transpłciowych, queer i interpłciowych (LGBTQI+) oraz innych mniejszości w Polsce”.
Życząc owocnej lektury polecamy Państwu środowe audycje radiowe Akcji Katolickiej Archidiecezji Częstochowskiej “Budzenie Olbrzyma”, w których omawiane są kwestie dotyczące zmian w kulturze oraz inwazji ideologii marksizmu kulturowego.
Tekst wywiadu:
Red. Rafał Stefaniuk: Kilkadziesiąt ambasad w Polsce, a także przedstawiciele instytucji międzynarodowych podpisali się pod listem poparcia dla organizowanych w naszym kraju tzw. parad równości. Z inicjatywą wyszła ambasada Norwegii.
Dr Artur Dąbrowski: Nie jestem zaskoczony tym, że to Norwegowie postanowili zorganizować grupę wsparcia dla środowisk lgbt w naszym kraju. A to dlatego, że prowadzimy z tym państwem spór międzynarodowy o przyszłość rodziny. To obywatele tego kraju uciekają do Polski, aby znaleźć schronienie, bo rodzina w Norwegii jest zagrożona. I dzisiaj starają się oni narzucać nam, jak powinna wyglądać konstrukcja prawa rodzinnego, społecznego. Nie zmienia to faktu, że ambasadorowie są u nas gośćmi, tylko gośćmi. Podlegają oni pełnej ochronie, ale muszą stosować się do wyznaczonych przez prawo międzynarodowe reguł. Jeżeli nawet w ich państwach funkcjonują przepisy, które pozwalają na destrukcję rodziny, nawet jeżeli oni są święcie przekonani o tym, że związek dwóch osób tej samej płci można nazwać małżeństwem, to jednak muszą szanować zwyczaje, prawo, a w pierwszej kolejności naszą Konstytucję. Aby zostać ambasadorem, trzeba wykazać się wnikliwą wiedzą o kraju, do którego zostanie się skierowanym. Oni muszą mieć świadomość tego, że w Polsce rodzina jest uważana za świętą. To nie jest pojęcie wzięte z podręcznika filozofii neomarksistowskiej, ale jest uświęconym związkiem kobiety i mężczyzny oraz z łaski Bożej ich dzieci. Dlatego nie możemy tego inaczej nazwać jak nieuprawnioną ingerencją w obowiązujące w Polsce prawo.
Red. Rafał Stefaniuk: Dyplomaci grają na zmiany społeczne w Polsce.
Dr Artur Dąbrowski: Tak, i dlatego jestem przekonany, że oni celowo podgrzewają atmosferę. Aby mogło dojść do ustanowienia stanu dyktatury proletariatu, to należy wszystkie kraje sprowadzić do jednego poziomu. I – uwaga – jest to równanie w dół. Na razie, chociaż mamy olbrzymie problemy społeczne, wiele rodzin się rozpada, rodzi się mało dzieci, to jednak kręgosłup polski jest jeszcze mocny. Mamy jasne pojęcie, czym jest rodzina. Nasza państwowość wyrasta z chrztu. Są u nas grupy polityczne, które marzą o tym, aby przejąć władzę w Polsce. Aby to mogli zrobić, potrzebują wsparcia obcych państw. Oni złożyli hołd międzynarodowym instytucjom, obcym stolicom. Kraje Zachodu są zarażone bakterią poprawności politycznej, tęczową ideologią. Najłatwiej budować z nimi sojusz, odwołując się do zasad rewolucji seksualnej. I tak, sprawy związane z ideologią lgbt są częścią sporu politycznego. A z tego powodu ambasadorowie powinni zachować dystans. Lecz tego nie robią, bo oni również grają na zmiany społeczne w Polsce.
Red. Rafał Stefaniuk: Ambasador powinien być wolny od wszelkich powiązań politycznych. A więc sygnatariusze tego listu w jasny sposób łamią prawo międzynarodowe?
Dr Artur Dąbrowski: Oni przyjechali tutaj reprezentować swój kraj. Ułatwiać kontakt między naszą stolicą a ich, a także budować wzajemne relacje oparte na szacunku. O jakim szacunku może być mowa, gdy ktoś brutalnie depcze nasze uczucia i przekonania? Oni prowadzą działalność dywersyjną, wyjątkowo szkodliwą. Dobrze by było, żeby przedstawiciele polskiej dyplomacji przypomnieli im o obowiązkach dyplomaty w naszym kraju, a także upomnieli ich, że nie godzimy się na ich działalność polityczną. Lewacy
już zacierają ręce, bo rządy oświeconych krajów patrzą łaskawym okiem na ich ataki na klasyczną rodzinę i promocję środowisk lgbt.
Red. Rafał Stefaniuk: Oczekuje Pan stanowczej reakcji ministra spraw zagranicznych?
Dr Artur Dąbrowski: Oczywiście, że tak. I nie możemy poprzestać na słowach oburzenia. Szef MSZ powinien osobiście wezwać te osoby i przypomnieć im, że są gośćmi w naszym domu. To jest nasz dom i my go urządzamy.
Red. Rafał Stefaniuk: W liście zawarto stwierdzenie, że społeczności lgbt, a także inne mniejszości napotykają w Polsce bliżej nieokreślone problemy. Czy te grupy są prześladowane, dyskryminowane?
Dr Artur Dąbrowski: Ależ skąd! To jest jedno z największych kłamstw, jakie powtarza się pod adresem Polski. Jeżeli jesteśmy tak opresyjni względem mniejszości lgbt, to dlaczego nie można w Polsce uchwalić
prawa, które nie wpuszcza organizacji genderowych do szkół? Które daje narzędzia rodzicom i kuratorom do ich trzymania daleko od dzieci? Przepisy były już przyjmowane, a na drodze ich wprowadzenia stanął prezydent Andrzej Duda, który użył weta. Niech ambasadorowie obejrzą nagrania z ostatnich lat, gdy tłum spod tęczowego sztandaru szturmował świątynie, atakował ludzi wierzących. I co? I nikomu z agresorów
włos nie spadł z głowy. Przerywano Msze Święte. I kto to robił? Osoby udekorowane we flagi lgbt lub osoby, które otwarcie popierają to środowisko. Zachęcam do prześledzenia wyroków sądów. Praktycznie w każdej sprawie o obrazę uczuć religijnych katolik przegrywa z przedstawicielem środowisk gender. Celem ambasadorów jest doprowadzenie do sytuacji, w której środowiska lgbt dostałyby szczególne
uprawnienia, specjalny immunitet, który sprawi, że będą oni nietykalni. Obowiązujące prawo w Polsce wszystkim gwarantuje równość – jesteśmy jednym z niewielu krajów UE, który obronił ten stan.
Red. Rafał Stefaniuk: Ambasadorowie stwierdzili także, że wyrażają uznanie organizatorom tzw. parad równości w Polsce, a następnie wymieniają miasta, w których się one odbywają. Na tej liście jest Częstochowa. Może warto przypomnieć, jaki przebieg miały kolejne parady?
Dr Artur Dąbrowski: Jeżeli ktoś śle wyrazy uznania dla organizatorów tzw. parad równości w Częstochowie, to musi być człowiekiem pełnym złej woli. Tam nie działo się nic, co by zasługiwało na uznanie. Przypomnijmy, że towarzyszą im prowokacje. Pierwsza z nich odbyła się wtedy, gdy na Jasną Górę pielgrzymowały dzieci z kółek różańcowych. Wówczas uczestnicy parady twierdzili, że zakończą ją
w kaplicy Cudownego Obrazu przy wizerunku Królowej Polski. Podczas tych wydarzeń dochodziło także do jawnych aktów profanacji, obrażano święte dla katolików symbole. Ciągle toczą się sprawy sądowe, które dotyczą tych wydarzeń. To znaczy, że ambasadorowie to popierają? Może niech sprawdzą, do jakiego poziomu zeszły te parady? Słanie wyrazów uznania dla organizatorów marszu aktywistów lgbt w Częstochowie jest jedną wielką paranoją.
Red. Rafał Stefaniuk: W zeszłym roku zapraszał Pan ambasadorów do wzięcia udziału w marszach rodziny. Któryś z nich się na nich pojawił?
Dr Artur Dąbrowski: Nie, nie pojawił się żaden z nich. I to jest również ciekawa kwestia. Dlaczego nie wydano listu poparcia dla największej manifestacji w kraju – a więc tysięcy białych marszów, które akcentują wartość ojcostwa, macierzyństwa, rodziny? Ponawiam swoje zaproszenie. Niech przyjdą i zobaczą, na czym polega życie w prawdziwej rodzinie. Niech zobaczą, jak piękne jest życie w pełnej rodzinie. Większość mieszkańców Polski chce białych marszów, a nie tęczowych flag.
Red. Rafał Stefaniuk: Dziękuję za rozmowę.
Źródło Nasz Dziennik
Average Rating