“Ekspansja islamu” – ks. Cisło, dr Sopiński i dr Dąbrowski komentują dla “Naszego Dziennika”
Rozmowa redaktora “Naszego Dziennika” Rafała Stefaniuka na temat narzucania przez muzułmanów prawa szariatu uczniom niemieckich szkół. Jak zauważa redaktor Stefaniuk problem staje się coraz poważniejszy.
Niemiecki system edukacji nie radzi sobie z islamem. Muzułmańskie dzieci i młodzież narzucają swoje zasady pozostałym uczniom. Problem jest na tyle poważny, że zajęły się nim władze oświatowe i lokalne. – Tam, gdzie muzułmanie czują się pewnie, zaczynają wymuszać na innych realizację ich zasad. Dopóki są mniejszością – poniżej 5 proc. populacji – zachowują się spokojnie, a gdy dochodzą do 10 proc., radykalne zachowania stają się coraz bardziej widoczne – ostrzega w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”ks. prof. Waldemar Cisło, przewodniczący polskiej sekcji Pomocy Kościołowi w Potrzebie.
Uwagę Niemców przykuwa sytuacja w szkole Nicolaus – Cusanus – Gymnasium w Bonn. Muzułmanie stanowią w niej 60 proc. z 552 uczniów. Radykałowie są tam w zdecydowanej większości, jednak żądają wprowadzenia publicznych modłów w szkole. – Celem muzułmańskiej ekspansji nie jest harmonijne życie wśród innych wy- znań. Prawo szariatu dopuszcza mordowanie chrześcijan w imię tryumfu islamu. Być może Niemcy za chęć budowania państwa różnorodnego cywilizacyjnie zapłacą najwyższą cenę – mówi „Naszemu Dziennikowi” dr Michał Sopiński, rektor Szkoły Wyższej Wymiaru Sprawiedliwości.
Ofiarami agresji ze strony muzułmanów są chrześcijanie, a także młode muzułmanki, które nie przestrzegają zasad islamu. – Młodzi radykałowie islamscy są doskonale obeznani w zasadach szariatu, których nie uczy się w niemieckich szkołach. Rodzi się zatem pytanie o to, kto zdobywa ich umysły i radykalizuje ich poglądy? – pyta w rozmowie z nami dr Artur Dąbrowski, prezes Akcji Katolickiej
Archidiecezji Częstochowskiej.
Uczniowie Nicolaus – Cusanus – Gymnasium zgłaszają, że są ofiarami represji ze strony młodych muzułmanów, którzy chcą w ich szkole narzucić zasady szariatu. Z problemem musiały zmierzyć się także władze szkoły, gdyż islamiści zażądali możliwości przeprowadzania publicznych modłów.
Okazało się, że ich celem są nie tylko chrześcijanie czy nauczyciele, ale również młodzież
muzułmańska, która nie realizuje zasad islamu. Problem coraz częściej pojawia się także w innych szkołach. – Mówi się o tym, że edukacja to inwestycja w przyszłość. Niemcy, inwestując w politykę multikulturową, zaryzykowali bardzo dużo. Nie przewidzieli jednego kluczowego faktu, którym jest brak asymilacji wyznawców Allaha z miejscowymi zwyczajami, tradycją, kulturą, a część tego stanowi właśnie edukacja – mówi „Naszemu Dziennikowi” dr Artur Dąbrowski. Problemy niemieckiego systemu edukacji wynikają nie tylko z błędnej polityki minionych rządów Angeli Merkel, ale przede wszystkim z braku rozpoznania kultury islamu.
Okazuje się, że szczególnie narażone na agresję są młode muzułmanki. – Problem jest bardzo poważny. W Niemczech zaobserwowano plagę tzw. zabójstw honorowych. Jeżeli muzułmanka zwiąże się z wyznawcą innej religii, zachowuje się jak Europejka lub nie chce żyć jak ortodoksyjny wyznawca islamu, to obowiązkiem radykalnego członka jej rodziny – ojca lub brata – jest zmazać tę „hańbę” z rodziny, a więc zabić lub zmusić do samobójstwa – wyjaśnia ks. prof. Waldemar Cisło. Zjawisko tzw. zabójstw honorowych w Niemczech się nasila. – Władze niemieckie mają z tym problem. Widzą to zjawisko, ale nie chcą go łączyć z kwestiami religijnymi – stwierdza kapłan.
Okazuje się, że próby przejmowania szkół przez muzułmanów stają się coraz powszechniejsze. Na razie niemieckie władze próbują rozładowywać napięcie – z różnym skutkiem. Władze Bonn zleciły peda- gogom realizację programu „Drogowskazy – razem prze- ciwko islamizmowi”. W założeniu ma on ustrzec dzieci i młodzież przed radykalizacją religijną ze strony islamu. Czy program się powiedzie? Można wątpić. Jak poinformowano, program ma być oparty na ścisłej współpracy między rodzicami, szkołą, a także islamskimi przywódcami religijnymi. Do islamskich uczniów miałyby trafiać treści dotyczące różnorodności religijnej oraz – tradycyjnie w Niemczech – tożsamości seksualnej. – Lansowanie w
niemieckiej edukacji poprawnie politycznej tezy o wspólnym funkcjonowaniu na jednym obszarze kulturowym społeczeństwa, które wyznaje odmienne wartości, etykę, obyczaje czy religię, okazuje się czystą iluzją. Muzułmanie zamieszkujący RFN rosną w siłę nie tylko w kwestii demograficznej – zwraca uwagę prezes Akcji Katolickiej Archidiecezji Częstochowskiej.
Pole dla radykalizmu
Pielęgnowanie własnej tradycji, zwyczajów skłania muzułmanów do zawalczenia o własny byt w miejscu, gdzie przyszło im żyć. – W szkołach zaczyna się życie publiczne każdego człowieka. A życie nie znosi próżni. Gdy brakuje wartości, to coś musi zapełnić te braki. Młodzież jest radykalna. I wielka szkoda, że ten radykalizm jest zapełniany przez islamskich fanatyków religijnych. Wszędzie to zjawisko przebiega podobnie – wskazuje ks. prof. Waldemar Cisło. Pedagodzy w Bonn zwracają uwagę, że za radykalizację tamtejszej młodzieży w dużym stopniu odpowiadają media społecznościowe, które przyciągają młodych muzułmanów. – Obecną sytuację w Niemczech można określić mianem fatalnych konsekwencji zaniedbań politycznych. Władze niemieckie ewidentnie zbagatelizowały zagrożenia płynące z różnorodności cywilizacyjnej, a niestety – jak widać – konwergencja kultur nie zawsze przebiega łagodnie – stwierdza dr Michał Sopiński.
Reperkusje mieszanki kulturowej widać w Niemczech na wielu różnych płaszczyznach – niepokoje w szkole Nicolaus – Cusanus – Gymnasium nie są pierwsze. Przykładowo w 2018 roku świat obiegła informacja, że salafici podnoszą, jakoby islam był częścią Niemiec – co aprobowała potem Angela Mer- kel. Na początku tego roku w Düsseldorfie postawiono pierwsze ablice z nazwami ulic po arabsku. Od wielu lat cyklicznie powtarzają się brutalne przestępstwa na tle seksualnym. – Syuacja zaistniała w szkole Nicolaus -Cusanus – Gymnasium w Bonn to tylko jeden z wielu przykładów poświadczających wolę muzułmanów uzyskania jeszcze większych praw – akcentuje dr Michał Sopiński.
Cicha kolonizacja
Już dzisiaj muzułmanów w Niemczech jest oficjalnie 5,5 mln. Bardzo poważnie brzmią ostrzeżenia przed cichą kolonizacją Europy, a zwłaszcza Niemiec, przez muzułmanów – co nie wyszło Imperium Osmańskiemu w 1683 roku, a czemu przeciwstawił się Jan II Sobieski. – Co ciekawe, obywatele niemieccy wcale nie są zadowoleni z promuzułmańskiej polityki. Nikt nie mógłby być zadowolony z faktu, że rząd hołduje islamskiej społeczności, nie zaś własnej – rdzennej. Na tym tle widać, że patriotyzm i potrzeba bezpieczeństwa są głęboko zakorzenione w poczuciu własnej tożsamości i suwerenności – wskazuje dr Michał Sopiński. Jak się okazuje, zaniedbania polityczne mogą doprowadzić nawet do obumierania państwa – tak fizycznie, jak i w przenośni.
Berlin nie wyciąga wniosków z tego, co się dzieje. Gdy społeczeństwo protestuje przeciwko zalewaniu ich kraju przez obcych kulturowo przybyszów, to rząd stawia tezę o rzekomych prześladowaniach muzułmanów. Powołano specjalną rządową komisję, której celem było przyjrzenie się wrogości wobec muzułmanów. Już sam zakres jej działań unaocznia, że pracowała ona pod z góry ustaloną tezę. Jak zawsze w takich przypadkach tworzyli ją tzw. niezależni eksperci. Zalecili oni rządowi m.in. powołanie pełnomocnika ds. zwalczania wrogości wobec muzułmanów. Chcą także rewizji podręczników oraz programów nauczania tak, aby usunąć „antymuzułmańskie” treści. – Europa musi odpowiedzieć sobie na jedno pytanie: gdzie jest granica tolerancji względem pewnych zachować muzułmanów? Dzieje się dzisiaj bardzo dużo. Niestety, zachodni dziennikarze i tamtejsi politycy boją się dotykać tej kwestii. Ale już doszliśmy do ściany. Musimy podjąć poważną debatę nad przyszłością, bo Stary Kontynent zmierza w bardzo złym kierunku – podsumowuje ks. prof. Waldemar Cisło.
Average Rating