Świętujemy Wiktorię Grunwaldzką

Read Time:3 Minute, 21 Second

“Oto jest ten, który jeszcze dziś rano mniemał się być największy ponad wszystkie mocarze świata” – Henryk Sienkiewicz, “Krzyżacy”.

Dokładnie 613 lat temu, 15 lipca 1410 r. na polach Grunwaldu stoczono jedną z największych bitew w historii średniowiecznej Europy. Ta najważniejsza batalia średniowiecznej Europy osłabiła na tyle państwo krzyżackie, że jego pozycja i znaczenie nigdy nie było już tak silne, jak uprzednio. “Dla ówczesnych Polaków i Litwinów, i dla naszych państw był to w zasadzie przypieczętowany wspólnie przelaną krwią początek nowej rzeczywistości państwowej, która miała ogromne znaczenie dla rozwoju naszych narodów i tej części Europy”.

Najobszerniejsze dzieło relacjonujące przebieg bitwy to oczywiście “Kroniki” autorstwa Jana Długosza. Autor posiłkując się wieloma źródłami zrelacjonował przebieg bitwy od początku do jej zwycięskiego zakończenia. Warto nadmienić jednak, że w bitwie brał udział ojciec Jana Długosza oraz jego stryj Zbigniew Oleśnicki. To z relacji Jana Długosza wiemy, że o świcie 15 lipca wzniesiono obozową kaplicę, w której sprawowana była Msza św. Król Władysław Jagiełło rozpoczął ten dzień od Mszy św. i modlitwy pomimo, że rycerze informowali władcę o tym, że w pobliżu przebywają oddziały krzyżackie. A jednak król Władysław, jak relacjonuje Długosz, “zupełnie nieporuszony tak nagłym nadejściem nieprzyjaciół i to tak blisko, uznawszy za rzecz najważniejszą najpierw oddanie czci Bogu, a potem zajęcie się wojną, po przybyciu do kaplicy wysłuchał bardzo pobożnie dwu Mszy”.

Po Mszy św. w rycerskiej zbroi Jagiełło “pozostawiwszy wszystkie insygnia królewskie prócz niesionej przed nim małej chorągwi z wyszytym na niej białym orłem, udał się na znaczne wzniesienie dla obejrzenia wojska wroga”. W tym czasie rycerze zakonni od wczesnego ranka w pełnym uzbrojeniu wystawieni byli na promienie słoneczne. W nagrzanych zbrojach naciskali na Ulricha von Jungingena, aby ten szybko i sprawnie rozpoczął bitwę. Przed samą bitwą nasze wojska odśpiewały “Bogurodzicę”, zawierzając los bitwy Matce Chrystusa.

Sama bitwa miała niezwykle dramatyczny przebieg. Szala zwycięstwa przechylała się raz w jedną raz w drugą stronę. Późnym popołudniem Krzyżacy poprowadzili do boju swój ostatni odwód – 16 chorągwi z Wielkim Mistrzem Zakonu – Ulrykiem von Jungingenem. Manewr ten był dobrze znany naszemu królowi, dlatego sprawnie przegrupował swoich rycerzy zatrzymując odwód krzyżacki. Szacuje się, że w bitwie pod Grunwaldem zginęło ponad 8 tys. rycerzy krzyżackich oraz Wielki Mistrz. Po stronie polskiej straty wyniosły ok. 6 tys. rycerzy. Wiktoria grunwaldzka była sukcesem polskiego oręża. Zadany pod Grunwaldem przez Polaków i Litwinów Krzyżakom cios sprawił, że Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, nigdy nie powrócił już do swojej potęgi militarnej i politycznej.

Z biegiem czasu zakonnicy zsekularyzowali się, a dawne Państwo Zakonne wraz z wielkim mistrzem Albrechtem Hohenzollernem wybrało luteranizm. Ten fakt zasadniczo przyczynił się do definitywnego końca Państwa Zakonnego. Jednak samego Zakonu Krzyżackiego, nigdy oficjalnie nie rozwiązano. Co ciekawe, zakon ten istnieje i funkcjonuje nadal. Obecną siedzibą Wielkiego Mistrza jest dom zakonny położony w Wiedniu przy Singerstraße 7, tuż obok archikatedry św. Szczepana. Zakon składa się z czterech gałęzi: braci zakonnych (kapłanów (ojców) oraz osób, które składają śluby zakonne, księży oblatów – duchowni, którzy nie składają ślubów, sióstr zakonnych składających śluby zakonne oraz familiarów – należących do zakonu osób świeckich i duchownych diecezjalnych. Najbardziej znanymi familiarzami byli m.in. arcybiskup Wiednia Franz König oraz arcybiskup Kolonii kardynał Joachim Meisner.

Świętując Grunwaldzką Wiktorię, pamiętajmy w modlitwie za wszystkich którzy w tym czasie służyli Bogu i Ojczyźnie. Chociaż mieczów mieliśmy dostatek, to jednak jeden duch i jedno serce stanowiły dla nas siłę do walki z przeciwnikiem, który w późniejszym czasie dla własnych korzyści porzucił prawdę tkwiącą w katolicyzmie. Dziś nam Pan Bóg daje oręże do walki, z tymi, którzy na podobieństwo von Jungingena nosząc symbole przynależności do Kościoła, wyrzekają się Tradycji, mniemają, że są największymi ponad wszystkimi mocarzami świata. Podejmujemy miecze, oczywiście inne niż te ofiarowane naszemu królowi przed bitwą. Nam wystarcza jeden miecz – Słowo Boże – wyjaśniane zawsze w świetle Świętej i niezmiennej Tradycji Kościoła. Bo przecież: “Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (Hbr 4,12). To w ten sposób sam Bóg zsyła nam zwycięstwa, w nasze ręce.

Artur Dąbrowski

Happy
Happy
0 %
Sad
Sad
0 %
Excited
Excited
0 %
Sleepy
Sleepy
0 %
Angry
Angry
0 %
Surprise
Surprise
0 %

Average Rating

5 Star
0%
4 Star
0%
3 Star
0%
2 Star
0%
1 Star
0%

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous post Zapraszamy na nasz kolejny wakacyjny podcast “Error System”
Next post Ideologia lgbt przejmuje prawo