Dyniowa rewolucja odduchowionych rodaków
Od połowy XX w. obserwuje się globalną koniunkturę polegającą na transferowaniu w przestrzeń europejskiej kultury, zwyczajów, zachowań, symboli, mających na celu podkreślenie nie tylko mocarstwowości, czy majestatyczności USA, ale wierności mocarstwa ideałom poprawności politycznej wyrosłych na gruncie neomarksizmu. “Nie bez kozery” mówi się, że pięćdziesiąt gwiazdek umieszczonych na fladze USA symbolizuje na 50 amerykańskich stanów, a kraje ulegające amerykanizacji na polu kultury, stanowią gwiazdkę numer pięćdziesiąt jeden.
Wpływ amerykanizacji na naszą rodzimą kulturę jest aż nadto widoczny. Od wielu lat w Polsce, imputuje się obce naszej tradycji i kulturze normy oraz wartości. W ramach tzw. “transferu kulturowego”, obiektem kontestacji, stają się tradycje, normy i wartości, które od wielu stuleci kształtowały polską chrześcijańską tożsamość. Każdego roku mamy do czynienia z tym samym problemem, który polega na zakłócaniu pięknej polskiej zadumy i refleksji nad tematem śmierci, tajemnicą świętych obcowania, przez biegające z dyniami i poprzebieranie za “dziwne stwory”, dzieciaki. Ze smutkiem trzeba jednak stwierdzić, że są to dzieci z naszych polskich, katolickich rodzin.
Wspomniane zjawisko amerykanizacji i komercjalizacji, przyczyniło się do wyparcia ze świadomości wielu osób faktu, że Halloween jest pogańskim świętem pochodzenia celtyckiego. Polacy najlepiej znają amerykańską wersję Halloween i wydaje się, że w sposób niedostateczny, przyswoili sobie wiedzę o jego zgubnych duchowych konsekwencjach. Należy jednak pamiętać, że nasza rodzima, polska mentalność jest inna niż ta amerykańska.
O duchowych zagrożeniach płynących z Halloween słyszeliśmy już wiele. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że w tej materii, “polem walki” jest przede wszystkim kultura i tradycja narodowa, którą wzniesiono nie na celtyckim, ale chrześcijańskim fundamencie. Halloween, z racji umiejscowienia go przed uroczystością Wszystkich Świętych, wprowadza dużo zamętu w sferze duchowej. W rzeczywistości jest tak, że w tej powierzchownej zabawie, rola śmierci w “dyniowym wydaniu”, sprowadzona zostaje do igraszki.
Nie tak dawno, nasza chrześcijańska tożsamość i tradycja atakowane były przez radziecką propagandę, która w przeciwieństwie do amerykanizacji, sowietyzowała polską przestrzeń kultury uzależniając ją całkowicie od siebie. Raz po raz, ostrzem sierpa, wycinano w naszym kraju wszystko to, co katolickie. Następnie za pomocą propagandy z siłą młota, uderzano w polskich patriotów, mordowanych za wierność Bogu i Ojczyźnie, w licznych ubeckich więzieniach.
Dokładnie pamiętamy sowiecką nowomowę, która Boże Narodzenie, nakazywała nam nazywać Gwiazdką, czy bożonarodzeniową choinkę, choinką noworoczną. Do celów propagandowych komuniści stworzyli również świecki odpowiednik świętego Mikołaja, którego nazwali Dziadkiem Mrozem. Niestety, skutki sowieckiej walki z polską tradycją, odczuwane są do dziś. Niestety nawyki te dają o sobie znać poprzez mentalność wielu ludzi ochrzczonych osób. W licznych konwersacjach, raz po raz słyszymy, jak w obiegu nadal funkcjonuje sowiecka nomenklatura, która obojętnie, czy będzie to uroczystość Wszystkich Świętych, czy też wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych, na ich określenie tych wydarzeń używać będzie terminu: „Święto Zmarłych”.
Czy w kwestii prób adoptowania Halloween w Polsce, nie mamy przypadkiem do czynienia pierwszymi symptomami nowomowy, która podobnie jak komunistyczne wymysły, owocuje we wnętrzu człowieka jeszcze większą duchową pustką, w którą jest w stanie uwikłać się człowiek? Dwanaście lat temu Benedykt XVI przypominał nam, że Halloween to „święto antychrześcijańskie i niebezpieczne”, które „promuje kulturę śmierci” i „popycha nowe pokolenia w kierunku mentalności ezoterycznej magii, atakuje święte i duchowe wartości przez diabelskie inicjacje za pośrednictwem obrazów okultystycznych”.
Dr Artur Dąbrowski, prezes Akcji Katolickiej Archidiecezji Częstochowskiej.
Average Rating