CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM – ”INKO” i ”ZAGOŃCZYKU” – Pamiętamy
“Niech się Pani pomodli, dzisiaj w mojej intencji, bo wyprawa mnie czeka, niebezpieczna i zła. Może Pani modlitwa będzie dla mnie skuteczną i uchroni od złego tego, co prosi tak”. Właśnie tym tekstem żołnierze polskiego antykomunistycznego niepodległościowego podziemia prosili ludzi o modlitwę wstawienniczą za siebie. Katowani w nieludzki sposób przez tych, którym ideologia komunistyczna przekształciła umysł w siłę dehumanizującą, powtarzali, że na kolana padają jedynie przed Bogiem.
„My chcemy Polski suwerennej, Polski chrześcijańskiej, Polski – polskiej! (…) Tak jak walczyliśmy w lasach Wileńszczyzny czy na gruzach kochanej stolicy – Warszawy – z Niemcami, by świętej Ojczyźnie zerwać pęta niewoli, tak dziś do ostatniego legniemy, by wyrzucić precz z naszej Ojczyzny Sowietów. Święcie będziemy stać na straży wolności i suwerenności Polski i nie wyjdziemy dotąd z lasu, dopóki choć jeden Sowiet będzie deptał Polską Ziemię”. Niniejsze słowa najlepiej oddają cel podjęcia powojennej walki, którą przedstawiał kpt. Władysław Łukasiuk „Młot”, dowódca 6. Brygady Wileńskiej AK.
Na straży świętej wolności i suwerenności Polski stała również niespełna osiemnastoletnia Danuta Siedzikówna “Inka” – żołnierz 5 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, której rocznicę zamordowania obchodzimy w dniu dzisiejszym. Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Gdańsku z 3 sierpnia 1946 r. “Inka” została skazana na dwukrotną karę śmierci. Komunistyczny aparatczyk i agent NKWD Bolesław Bierut w przypadku Danusi nie skorzystał z prawa łaski. W dokumentach IPN znajduje się „Prośba o łaskę do Obywatela Prezydenta”, czyli towarzysza Bolesława Bieruta, który nosi datę 3 sierpnia 1946 r. Pomimo, że została napisana w pierwszej osobie („Ja, Danuta Siedzikówna”), nie została podpisana przez „Inkę”, tylko przez jej obrońcę z urzędu – Jana Chmielowskiego. Danuta Siedzikówna odmówiła podpisania dokumentu, w którym jej kolegów z oddziału nazwano „bandytami”.
W oczekiwaniu na wykonanie wyroku, z więzienia karno-śledczego przy ul. Kurkowej w Gdańsku Danusia Siedzikówna przekazała krewnym gryps: „Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”. Wyrok na niespełna osiemnastoletniej „Ince” wykonano 28 sierpnia 1946 roku. Nam również jest smutno, że mordercy “Inki”, jak chociażby zmarły w 1989 r. dowódca plutonu egzekucyjnego Franciszek Sawicki, który osobiście zastrzelił Inkę, czy zmarły w 1972 r. sędzia Adam Gajewski, skazujący ją na karę śmierci, zaprzedając duszę sowieckiej ideologii, nie znaleźli w sobie odrobiny przyzwoitości, by wyrazić żal i zadośćuczynienie.
Do 2014 r. miejsce pochówku Danuty Siedzikówny pozostawało nieznane. We wrześniu tego samego roku na cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku zlokalizowano nieoznaczony grób, w którym znajdowały się doczesne doczesne szczątki Danuty Siedzikówny i Feliksa Selmanowicza. 1 marca 2015 r. ostatecznie potwierdzono, że odnaleziono “Inkę”. 28 sierpnia 2016 r. na cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku odbył się państwowy pogrzeb “Inki” i “Zagończyka”. Liturgii pogrzebowej przewodniczył abp Sławoj Leszek Głódź.
Artur Dąbrowski
Average Rating