„Lengyel, magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát” – „Polak, Węgier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki”

Read Time:4 Minute, 21 Second

Tuż po sfałszowaniu przez komunistów na Węgrzech wyborów w 1947 r. rozpoczął się okres prześladowań. Węgirscy marksiści szczególnie upodobali sobie osobę Béli Hamvasa oraz jego żony Katalin Kemény. Główny ideolog węgierskiego komunizmu Gyӧrgy Lukács chyba najbardziej uprzykrzył życie Beli, który jako robotnik pracował na licznych budowach socjalistycznych Węgier. Mimo zakazów Hamvas ceniony pisarz, eseista, filozof kultury i poliglota nigdy nie zrezygnował z pisania. Dlatego, jak sam stwierdził: „Postanowiłem oto napisać modlitewnik dla ateistów! W epoce targanej kryzysami i zwątpieniami odczułem nagły przypływ współczucia dla cierpiących i zdecydowałem się w taki właśnie sposób wesprzeć ich na duchu.”

Kim był niezłomny pisarz Béla Hamvas? To przede wszystkim dzielny syn narodu węgierskiego, dziecko ewangelickiego pastora, niezwykle odważny człowiek, który w polemice z bezbożną ideologią komunizmu, okazał się bezkompromisowym człowiekiem. Hamvas doświadczył nie tylko widma dwóch strasznych światowych wojen, ale również realiów dyktatury komunistycznej. Przed wyborami na Węgrzech w 1947 r. Hamvas włączył się w proces kształtowania ładu demokratycznego.

Niestety, twórczość jego twórczość intelektualna była napiętnowana. Za prześladowaniami Hamvasa stał główny ideolog węgierskiego marksizmu oraz członek Komunistycznej Partii Węgier György Lukács. Warto nadmienić, że Lukács do chwili obecnej uchodzi za czołową postać przedstawicieli „nowej lewicy”. To właśnie on w proklamowanej 21 marca 1919, przez węgierskich komunistów Węgierskiej Republice Rad pełnił urząd zastępcy komisarza ludowego ds. nauki. Lukács wychodził z założenia, że marksizmu nie można jedynie próbować. Na marksizm „musisz się nawrócić”. Dlatego eliminował z życia społecznego wszystkich ludzi, którzy sprzeciwiali się totalnej lewackiej ideologii. Konsekwencje marksistowskiego terroru dosięgły Hamvasa. György Lukács nie tylko zwalczał twórczość Hamvasa, ale przyczynił się wprost do przymusowego wysiedlenia go z Budapesztu. Lukács również wydał zakaz publikowania pism Hamvasa. W ten sposób wcielał zasadę wyrażającą się w stwierdzeniu: „Kto nie jest z nami, jest przeciw nam, bez względu na swoje intencje”. György Lukács podjął również decyzję o ostatecznym uciszeniu Béli Hamvasa.

My ze swej strony dowiadujemy się, że Hamvas był dla węgierskich komunistów „elementem reakcyjnym”, który za twórczość wywrotową zesłany został do budowy zapory wodnej na rzece Cisie. W dobie ogarniającej Węgry na każdym kroku propagandy komunistycznej, w czasie praktycznego stosowania „poprawności politycznej”, Bela Hamvas otrzymał od reżimu kilkadziesiąt upomnień oraz nagan za czytanie nieodpowiedniej literatury.

„Świat odzyska swój prawdziwy sens, jeśli zostanie uporządkowany, jeśli każda rzecz będzie na swoim miejscu”
Bela Hamvas.

Warto przypomnieć w tym miejscu, że w1945 r. w Berény nad Balatonem, Hamvas stworzył fantastyczne dzieło, któremu nadał tytuł: „Filozofia wina”. Wstępie napisał, że: „W epoce targanej kryzysami i zwątpieniami odczułem nagły przypływ współczucia dla cierpiących i zdecydowałem się w taki właśnie sposób wesprzeć ich na duchu”. Co ciekawe, w „Filozofii wina”, w dobie ogarniającej kraj komunistycznej cenzury, dziś powiedzielibyśmy „poprawności politycznej”, odwaga autora umożliwiła obnażenie fałszu i absurdów marksistowskich aberracji.

Hamvas z pewnością zdawał sobie sprawę z własnego przedsięwzięcia. Mimo trudności nie ubolewał nad faktem, że cenzurujący jego twórczość i życie ideologowie komunistyczni, wyeliminowali z jego dzieła termin Bóg. W „Filozofii wina” pisał wprost: „Ani razu nie będę mógł użyć słowa BÓG. Muszę go nazywać rozmaitymi innymi imionami, takimi jak na przykład pocałunek albo odrzucenie”. Mimo wszystko najważniejszym dla Hamvasa terminem pozostawało Wino. Dlatego jego publikacja, jak sam pisze, nosi tytuł „Filozofia wina”. Natomiast motto w niej zawarte przedstawia się następująco: „Ostatecznie pozostaną dwie istoty – Bóg i wino”.

Węgierski myśliciel wprost zwracał uwagę na to, że obecne okoliczności zmuszają go „do uprawiana gry pozorów. Jak powszechnie wiadomo, ateiści są ludźmi, którzy gwałtownie reagują na teksty o Bogu poświęcone i o Bogu mówiące”. Dziś można powiedzieć otwartym tekstem, że mimo upływu czasu, przytoczone słowa, nie straciły nic na swej aktualności.

Wracając do Lukácsa, to mimo wszystko warto nadmienić, że niezwykle trafnie uprawianą przez niego demagogię opisał Roger Scruton twierdząc, że: „Każdy współczesny myśliciel, który nie zgadza się z jakąś krytyczną zasadą marksizmu, jest denuncjowany jako burżuj. Podczas gdy każdy prawdziwie marksistowski pisarz jest sławiony jako jest „proletariacki”.

Czy aby obecne czasy nie zawierają zbyt wielu analogii do okresu, w którym żył i tworzył Bela Hamvas? Czy w obecnej chwili nie doświadczamy tego momentu, w którym to w przestrzeni publicznej, ze względu na stosowanie dyktatu „poprawności politycznej”, nie można mówić otwarcie o chrześcijańskich wartościach? Czy podobnie jak węgierski myśliciel, my również dożywać będziemy czasu, w którym Boga określać będziemy „rozmaitymi innymi imionami, by pozostać wiernym swojemu sumieniu?”

Najwyraźniej nadchodzi już taki czas. Czas, w którym należy ponownie wziąć do ręki „Filozofię wina” autorstwa Hamvasa i zgłębiając jej treść, nie poddawać się dominującej w naszej kulturze lewackiej propagandzie i „poprawności politycznej“. Paradoksem losu jest to, że mimo węgierskiego zrywu z 1956 r. w Tokaju odbyły się normalne zbiory. W tym samym roku również, jak twierdzą świadkowie, winnica aż nadto obrodziła. Niestety, tuż po stłumieniu powstania komunistyczna „wierchuszka” podjęła decyzję o tym, by wszystko to, co może kojarzyć się Węgrom z rokiem 1956, zostało skrupulatnie zostało usunięte z kart historii. Tak też uczyniono z winem rocznik 1956.

Dlatego poprawnie polityczna decyzja inspirowana myślą Marksa i Lukácsa, nie ominęła również produkcji win z 1956 roku, które „wspaniałomyślni” komuniści sprzedawali jako rocznik 1957. Nawet i w takich okolicznościach komunistyczni mocodawcy Lukácsa, postanowili zamknąć historię wina w butelce. Niestety, wspomniana koncepcja zawiodła. Mówiąc bardzo kolokwialnie, Hamvas nabił węgierskich komunistów w butelkę. I chyba dlatego wina z taką zawartością marksistowskiego kwasu, raczej już nikt nie odważy się degustować.

Artur Dąbrowski

Happy
Happy
0 %
Sad
Sad
0 %
Excited
Excited
0 %
Sleepy
Sleepy
0 %
Angry
Angry
0 %
Surprise
Surprise
0 %

Average Rating

5 Star
0%
4 Star
0%
3 Star
0%
2 Star
0%
1 Star
0%

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous post Mówimy stanowcze „NIE!” antykatechetycznej pogardzie
Next post Kardynał Giovanni Battista Re odmówił udzielania wywiadu telewizji TVN