„Katyń – zbrodnia bez sądu i kary”

Read Time:1 Minute, 56 Second

3 kwietnia 1940 r. Rosjanie rozpoczęli wywózkę i likwidację pierwszej grupy polskich oficerów. O zbrodni dokonanej przez Sowietów można powiedzieć za Józefem Mackiewiczem, że Katyń był zbrodnią bez sądu i kary. Z ogólnej liczby piętnastu tysięcy więźniów internowanych przez Rosjan do obozów w Ostaszkowie, Starobielsku i Kozielsku ocalało jedynie 395 osób. Jednym ze świadków tych tragicznych wydarzeń był ksiądz prałat Zdzisław Peszkowski. 

Wiele niezwykle dramatycznych wspomnień w życiu Księdza Prałata wywoływało sięganie pamięcią wstecz do czasu pobytu w sowieckich kazamatach. Wielu jego bliskich, przyjaciół, znajomych Rosjanie bestialsko pomordowali. Jednak, jak sam zauważa: „Jest jeszcze inny punkt kulminacyjny, gdy oderwawszy wzrok od trupów pomordowanych ojców, skierujemy go na listy ich dzieci. Te, które miałem w ręku, wszystkie pisane były do Kozielska”.

„Kochany Tatusiu. jesteśmy niespokojni, bo nie mamy wiadomości ani listu. Wysłaliśmy 100 rubli i paczkę, i rzeczy, o które Tatuś prosił. My jesteśmy zdrowi i na tym samym miejscu. Proszę się o nas nie bać. Gdy się zobaczymy… Podpisane: Twoja Stacha, 15 lutego 1940 r.”

„Drogi Ojczulku. Dziękuję Ci bardzo i życzę również zdrowia i wszystkiego, wszystkiego najlepszego. Do szkoły nie chodzę. Z powodu mrozów jest zamknięta. Na Hnidówce nie byliśmy bo daleko i mróz. Znaczki pocztowe zbieram…”. W innym miejscu: „Tadzio zbiera znaczki. Tadzio wierzy: „…kiedy wrócisz” – pisze. Ten refren powtarza się ciągle: „gdy wrócisz”, „jak będziemy razem” albo: „zobaczysz”. „Tatuś zobaczy”… Nie!! nie zobaczył już nigdy! Dzieci są pełne zaufania. Wierzą w dobry koniec, w samo przez się zrozumiały powrót do domu. Przebija w nich taka doza wiary i tęsknoty, że czytając te listy, tam w Katyniu, nad przedziurawionymi czaszkami, jakaś gorzka ślina dusi w gardle”.

Źródło: YouTube.pl – Lech Makowiecki-Katyń 1940 (ostatni list).

„Tu mam jeszcze jeden, tak pełny miłości dziecinnej, tak tchnący z troską o los „najukochańszego Tatusia”, a jednocześnie wiarą i otuchą, że nie ważę się go przytoczyć ani wymienić imienia. Mimo wszystko byłoby to świętokradztwem. List ten doszedł na krótko przed końcem. Widziałem na własne oczy, jak w stosie trupów wyglądał ten, do którego był adresowany. Złożył on to pismo dziecinne, pisane ołówkiem, wielkimi literami, skrupulatnie we czworo i schował w portfelu. Teraz dopiero go wydobyto z cuchnącego padołu. Ale nie zdaje mi się, żeby pisany był daremnie. Dziś już przeadresowany jest na imię Boga i wołać będzie o pomstę”.

AD

Happy
Happy
0 %
Sad
Sad
0 %
Excited
Excited
0 %
Sleepy
Sleepy
0 %
Angry
Angry
0 %
Surprise
Surprise
0 %

Average Rating

5 Star
0%
4 Star
0%
3 Star
0%
2 Star
0%
1 Star
0%

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous post Pamiętamy o św. Janie Pawle II
Next post Dr Artur Dąbrowski w „Aktualnościach dnia”