Bóg przez ciebie chce dokonać wielkich rzeczy Czy zgadzasz się na to?

Read Time:5 Minute, 31 Second

Powoli dobiega końca tegoroczny adwent. Myślami wybiegamy w przyszłość i patrzymy na nasze świąteczne spotkania z bliskimi, na wigilijna wieczerzę, łamanie się opłatkiem. Patrzymy tez w dalszą naszą przyszłość i planujemy nadchodzący rok. Co w nim dokonamy, co zrobimy. Może jakie miejsca odwiedzimy. Będziemy remontować, budować, może narodzi się ktoś nowy w rodzinie, może poznasz
przyszłego małżonka. Może twoje życie się odmieni. Może znajdziesz pracę. Może. Dzisiejsza ewangelia mówi nam o Maryi. Oto jesteśmy świadkami Zwiastowania. Do młodej żydowskiej dziewczyny przychodzi
Boży Posłaniec i przedstawia jej Boże zamiary. Możemy tylko sobie wyobrazić co wtedy czuła Maryja, ile pytań pojawiło się w jej myślach, ile wątpliwości. Ale zgadza się na wolę Boga. I słyszymy znamienne słowa: „Oto ja Służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego.”

Konsekwencje tej decyzji zna każdy z nas. I obserwując kolejne losy Maryi można powiedzieć, że nie rysują się one wcale różowo. Napiętnowanie od ludzi, bo oto jest w ciąży przed ślubem. Poród pośród
zwierząt. Zaraz potem ucieczka do Egiptu. Mija kilka lat, powrót do Nazaretu i lata wychowywania Syna w ubóstwie. Śmierć Józefa i odejście Jezusa, który wypełnia swoja misje aż po krzyż. Po krzyż, pod którym
stała Jego Matka. I poranek wielkanocny i zdumienie i niedowierzanie. Na to wszystko Maryja godzi się w dzisiejszej Ewangelii. My często mówimy i myślimy, że świętym to żyło się łatwo, że oni nie mieli problemów, Bóg nad nimi czuwał, opiekował się i mieli wiele czasu na modlitwę, nie zajmowali się codziennością. Uważamy, że ci nieliczni wybrani przez Boga mieli łatwiej, bo Bóg miał dla nich plan. Nic bardziej mylnego. Dziś tu pośród nas staje anioł i mówi, że Bóg ma wobec ciebie plan. Bóg przez ciebie chce dokonać wielkich rzeczy. Czy zgadzasz się na to?

Jeśli codziennie się modlisz i odmawiasz słowa „Ojcze nasz” to mówisz „Bądź wola Twoja w niebie jako i na ziemi”. W ten sposób zgadzasz się z wolą Boga, zgadzasz się by Bóg kierował twoim życiem, by był twoim Panem. Jednak w praktyce pojawiają się problemy. Bo chętnie przyjmujemy wolę Boga, gdy ona nam sprzyja, gdy nam się powodzi, gdy wszystko układa się po naszej myśli. Ale kiedy przychodzi czas cierpienia, choroby, zdrad, krzywd, śmierci bliskiej osoby, to mamy do Boga o to pretensje. I w tych momentach spójrzmy na Maryję. Czy ona miała pretensje do Boga, gdy musiała rodzić wśród zwierząt, uciekać do Egiptu, gdy w pocie czoła pracowała na chleb powszedni, gdy w końcu stała pod
krzyżem? Przyjmowała to wszystko, bo była wierna Bogu i ufała. „Bądź wola Twoja w niebie jako i na ziemi”.

Wiara jest dla nas obrona, pomocą w przeciwnościach, gdy spotykają nas przykrości, niepowodzenia. Wiara jest obroną przed zniechęceniem i rozpaczą, gdy zdaje się, że świat się nam wali. Umiera bliska osoba, dziecko, młody małżonek, tata w pełni sił. Jesteśmy świadkami jego śmierci. I nic nie możemy zrobić. Choćbyśmy własnej krwi utoczyli, to życia mu nie przywrócimy. I jesteśmy bezsilni, ale słyszymy słowa „Bądź wola Twoja w niebie jako i na ziemi”. To jest wola Boga, mnie zostaje modlitwa za zmarłego. W tych najtrudniejszych momentach wiara pomaga człowiekowi przetrwać chwile załamania. Bo nikt tak nie zrozumie bólu jak Bóg, który był świadkiem śmierci swego Syna na krzyżu. I wiele innych sytuacji można by tu przytoczyć, kiedy to wiara i zgoda na Bożą wolę była jedynym oparciem i nadzieją dla ludzi. Wielu z nas jak tu jesteśmy mogłoby o tym wiele powiedzieć.

No dobrze, trzeba się zgadzać z wolą Bożą. Ale co dostajemy w zamian? To tez pokazuje nam dziś Maryja. Ona została Matką Boga, ona została Wniebowzięta, ona jest Królową nieba i ziemi. Wierność Bogu, wierność Bożej Woli zawsze się człowiekowi opłaca. Bóg jest zawsze mądrzejszy od nas, wie więcej i lepiej. I dlatego chce naszego dobra. Czasem oczywiście możemy się buntować jak to Bóg chce mego dobra, gdy spotykają mnie nieszczęścia. Jak to Bóg chce mej pomyślności, gdy tu ciągłe troski?Chrystus wysłużył nam zbawienie przez krzyż. Więc i ja muszę przejść przez życie z krzyżem, by otrzymać zbawienie. Moje potknięcia, tragedie wpisane są w moje życie. Nikt nie może żyć bez zmartwień. Choćby po to, by czuć smak szczęścia. Bo gdy cały czas jem najlepsze potrawy, to już nie rozpoznaję ich wyjątkowości, powszednieją mi. Codzienne zmartwienia są wpisane w moje życie i od nich nie ucieknę. Ale wiara pomaga mi je pokonywać. Bo ciągle powtarzam „Bądź wola Twoja w niebie jako i na ziemi”. Z tą wola się zgadzam.

Drodzy moi! Zbijamy się do końca adwentu. Myślami wybiegamy w przyszłość. Jeśli te święta są dla nas czymś więcej niż tylko tradycją, to nie może zabraknąć w tym adwencie spowiedzi. Już niedługo staniemy przy wigilijnym stole, by składać sobie życzenia, będziemy trzymać w dłoni biały niewinny opłatek. Jakże więc moje serce może wtedy być zakłamane. Jeśli mam szczerze życzyć innym pomyślności, pokoju, szczęścia, to najpierw sam muszę zabiegać o swoja pomyślność i pokój. Jakże mówić o radości z Bożego Narodzenia, gdy nie chcę by Bóg narodził się na nowo we mnie. Jak mówić o radości, jeśli w moim sumieniu jest żałoba, po kolejnym grzechu?

Jak w końcu przyjść do świątyni i śpiewać „Bóg się rodzi, moc truchleje”, jeśli sam nie daje szansy Bogu, by na nowo się narodził? Zbliżający się piątek będzie doskonała okazją by skorzystać z sakramentu Bożego Miłosierdzia. W ciszy, bez pośpiechu, w skupieniu możemy rozliczyć się ze swego życia. Możemy przyjść tu, by powiedzieć Bogu o naszych troskach, niepowodzeniach, by zapytać siebie, dlaczego moje życie jest takie a nie inne. Chcę radości, pragnę spokoju, powodzenia, nad wszystko szczęścia. To wszystko możesz uzyskać. To wszystko może dać ci Bóg. Jeśli tylko mu zaufasz, jeśli mu się powierzysz. Przyjdź, więc i oczyść swe serce, by nadchodzące Boże Narodzenie nie było tylko
siedzeniem przy stole, oglądaniem filmów, może spotkaniem z rodziną, ale prawdziwym narodzeniem Boga w tobie. Bo jeśli nie to, po co to wszystko, po co chodzisz do kościoła, jeśli nie chcesz, by Bóg się w tobie narodził i dał ci szczęście. Bez spowiedzi i Komunii św. ten szczególny czas będzie pusty i sztuczny. To nie jest święto państwowe, ale wybitnie religijne.

Początek misji Chrystusa na świecie. To nie choinka, prezenty, kolędy czy wigilia są najważniejsze. Nie zatraćmy hierarchii wartości w Bożym Narodzeniu najważniejszy jest Jezus, który przychodzi do naszych serc. Szopki choćby najpiękniejsze to tylko martwe symbole. Do nas przychodzi żywy Bóg. Niech nie zastanie nas martwymi, nieczułymi. Ale niech znajdzie miejsce w naszym sercu. Bo nie ma dla niego miejsca w gospodzie, w hotelu, nie ma miejsca na ulicach, w sklepach. Niech oczyszczone przez spowiedź moje serce będzie miejscem narodzenia Boga.Żywego Boga a nie figurki. Pomyśl o tym, już niewiele czasu. Bóg przyjdzie na świat, ale czy narodzi się w tobie. Amen.

Happy
Happy
0 %
Sad
Sad
0 %
Excited
Excited
0 %
Sleepy
Sleepy
0 %
Angry
Angry
0 %
Surprise
Surprise
0 %

Average Rating

5 Star
0%
4 Star
0%
3 Star
0%
2 Star
0%
1 Star
0%

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous post Lubelskie „piłowanie” katolików w duchu Bolesława Bieruta
Next post Niech puste miejsce przy wigilijnym stole przypomina nam o tych, których pośród nas nie ma